Mgła powoli opadała, a kawałki rosy
pozostawały na florze. Temperatura powietrza była niższa przez nocny deszcz. Po
porannym niebie dalej przechadzały się niebezpiecznie chmury. Młoda Nekozawa
siedziała na jurnym z większych kamieni, które otaczały małe jeziorko przy
wodospadzie i wpatrywała się w swoje zniekształcone odbicie. Bardzo przeżywała
utratę swoich przyjaciółek i przybranego dziadka.
W głębi serca obwiniała swojego
prawdziwego dziadka. Nigdy nie zjawił się w wiosce Liścia, ani nie odezwał się
po śmierci rodziców. Dziewczyna poczuła dreszcze na plecach, ktoś ją
obserwował. Siedziała w tym samym miejscu całą noc, więc pomyślała, że to
Kakashi, albo ktoś, kto się o nią martwi. Odwróciła się lekko. Przed lasem stał
wysoki kruczowłosy chłopak. Miał na sobie czarny płaszcz w czarowne chmury. Na
jego ochraniaczu znajdowała się wielka rysa. Płaszcz doskonale kojarzyła,
aczkolwiek osobnika też.
-Itachi Uchiha – szepnęła.
-Witaj Nekozawa – powiedział podchodząc.
-Milej nie potrafisz? – prychnęła.
-Dlaczego cierpisz? – zapytał.
-Zostałam znienawidzona… jak Naruto –
odpowiedziała.
-Jeśli się wyróżniasz, jesteś
znienawidzona – mruknął.
Itachi usiadł na kamieniu obok.
-Co z Sasuke? – zapytał.
-Obiecałam Ci, że będę odciągała go od
ciemności, ale człowiek o imieniu Orochimaru zrobił ruch. Jak powiedziałeś –
mruknęła.
Dziewczyna spojrzała z powrotem na swoje
odbicie. Z nieba ponowie zaczęły spadać łzy. Obraz dziewczyny na wodzie zaczął
się rozmywać. Kątem oka dostrzegła, że Uchiha chce coś powiedzieć, dobrze wiedziała,
że będzie ciekawy co się jej stało.
-Moje przyjaciółki: Mina i Asuka nie
żyją. Przyłączyły się do planu Kabuto i
Orochimaru – uprzedziła go.
-Zaczynasz powoli wszystko tracić –
zauważył.
-Obie rodziny obwiniają mnie za to i
zaczęli traktować mnie jak potwora – mruknęła.
Blondynka przeciągnęła się i uśmiechnęła
smutno.
-Teraz wiem jak się czuje Naruto.
-Yuki! – rozległy się krzyki kilku osób.
-Szukają cię. Lepiej, aby nas razem nie
spotkali.
-Do zobaczenia – rzuciła.
Kruczowłosy zniknął wraz z pojawieniem
się na polanie wuja. Wyglądał na zmartwionego, mimo maski zakrywającej połowę
twarzy.
-Z kim rozmawiałaś – zapytał podchodząc.
-Z własnym odbiciem – skłamała.
♠♠♠
Kilka lat temu, tuż po tragedii klanu
Uchiha, sam morderca przyszedł do niej kiedy spała. Przyjaźnili się jeszcze,
kiedy Sasuke był przepełniony miłością. Obudził ją i prosił o przysługę. Nie
zwracał uwagi na łzy, które lały mu po twarzy,
jak strumienie. Dziewczynka bała się widząc na nim krew. Jednakże widząc
łzy przyjaciela strach odszedł daleko.
-Itachi-san! Co się stało?! – krzyknęła.
-Proszę, zadbaj o Sasuke! – Powiedział nie
tamując łez.
-Oczywiście. Przecież jestem ci winna
życie – szepnęła. – Powiedz, co się stało! – powiedziała głośniej.
-Dowiesz się niebawem - powiedział i zniknął.
Nekozawa siedziała na łóżku i wpatrywała
się w otwarte okno. Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł jej wuj.
-Co się stało – zapytał zdziwiony. –Dlaczego
masz otwarte okno? – dodał.
-Był tu Itachi-san, pożegnać się –
powiedział ze spuszczoną głową.
-Kakashi, stało się coś strasznego! –
wbiegła do pokoju Ayame. – Itachi Uchiha wybił swój klan, lecz Sasuke jest
nieprzytomny w szpitalu.
Źrenice blondynki poszerzyły się. Teraz już
wiedziała co kruczowłosy miał na myśli, aby brać odpowiedzialność.
♠♠♠
Zielonooka siedziała na trawie w
ogrodzie i medytowała. Chciała oczyścić swój umysł, a wieczorem miała spotkać
się z Ayame w miejskich gorących źródłach. Zbliżało się popołudnie, a Kimiś nie
potrafił wysiedzieć na miejscu, co denerwowało dziewczynę. Nie tylko on zawracał jej głowę. Otwarła oczy
i wpatrywała się w przestrzeń, a kiszki Nekozawy zaczęły grać marsza. Westchnęła
ciężko, zrezygnowana.
-Zjemy coś, a potem pójdziemy do budynku
Hokage, czy mają coś dla nas – powiedziała.
Na jej twarzy pojawił się wesoły
uśmiech. Minęło już dużo czasu, aby dziewczyna mogła dojść do siebie. Weszli
oboje do domu, a następnie do kuchni. Yuki wyjęła z lodówki dwa desery lodowe.
Jeden dała Kazuyoshiemu, a drugi sama zaczęła jeść.
Po zjedzeniu deseru, udali się zgodnie z
planem do budynku Hokage. Ulice Konohy jak zawsze były zapełnione. Wszyscy
plotkowali na temat nowego, ponoć miała
to być kobieta. Tak kobieta. Nie zwracała na nich najmniejszej uwagi. Zbliżali
się do budynku, kiedy ich drogę przecięła Asuna-sensei. Uśmiechnęła się szeroko i
pomachała do nich. Oboje podbiegli do niej.
-Właśnie miałam iść do ciebie –
powiedziała kobieta.
-Dlaczego? – zapytała.
-Mam dla ciebie niespodziankę, a chciałam
się uwinąć przed pewną uroczystością – puściła im oczko.
-Tak? O co chodzi? – zapytała chytrze.
-Choć! – złapała ją za ręką i pobiegła
prosto do budynku Hokage.
Wbiegły obie po schodach, a następnie
biegły po korytarzu. Duch Opiekun ślimaczył się za nimi. Sakurai zapukała do
gabinetu. Usłyszała kobiecy głos, mówiący: wejść! Weszły obie. W tedy nauczycielka
puściła rękę swojej uczennicy. Rzuciła się ona bowiem na kobietę siedzącą za
biurkiem z okrzykiem: Tsunade-san!
-Tsunade-san? – zdziwiła się blondynka.
Do pomieszczenia wszedł Nekomimi i po
kilku sekundach wpatrywania się w sanninkę krzyknął zdziwiony, pokazując na nią
palcem.
-To ty?! – krzyknął.
-Witaj, głupiutki kociaku – powiedziała Tsunade,
nie zwracając uwagi na swoją byłą uczennicę.
-Zaraz, znacie się? – popatrzała na obydwoje.
-Ten gnój ukradł mi pieniądze –
powiedziała.
-Pożyczyłem pieniądze – powiedział w tym samym momencie.
Mięła chwila.
-Że coś ty zrobił!? – krzyknęła zielonooka.
– Ukradłeś?! W ogóle dlaczego nie zwracasz się do czcigodnej, jakbyście byli na
ty?! Tsunade-sama jest Hokage!
-Przepraszam – mruknął i upadł na
kolana. – Możesz mnie ukarać.
Kącik ust Nekozawy poruszał się to w
górę, to w dół.
-Co ty mi tu odwalasz? Mówiłam! Nie
jestem taka jak inni! Pojawiłam się w Nekoworld! Zabiłam smoka! Przed całą
osadą wyjaśniłam, że nie jestem żadną panią! – krzyknęła mu do ucha.
-Zabiłaś Smoka? Brawo – powiedziała czcigodna.
-Arigato! – krzyknęła entuzjastycznie,
odwracając się i skłaniając się do blondynki.
-Yuki-chan, masz jakieś plany na
wieczór? – zapytała Asuna-sensei.
-Idę z Ayame do gorących źródeł –
powiedziała zdziwiona.
-To my też tam będziemy – powiedziała Hokage.
-Będzie super! – krzyknęła entuzjastycznie.
Po chwili milczenia, Kazuyoshi gestem
pokazał, iż ma coś ważnego do powiedzenia, ale nie mógł tego powiedzieć przy Nekozawie.
-Hej, Yuki-chan – zwróciła się do niej
nauczycielka. – Co powiesz na trening? Na polu za 10 minut, Tsunade-san będzie
cię uczyła.
-Honto-ni!? –powiedziała entuzjastycznie.
-Hai, iko!
Dziewczyna wybiegła z pomieszczenia.
-Wkopałaś mnie – żachnęła się czcigodna.
-Tak, ale on ma coś ważnego – wskazała na
niego głową.
-A możesz mnie puścić? – zapytała.
-A racja – powiedziała i wykonała czynność.
Po chwili milczenia, rozpoczął Nekomimi.
-Yuki-san może stracić kontrolę –
powiedział.
-Nad czym? – zapytała nauczycielka Yuki.
-Klan Nekozawa dorównuje umiejętnością
klanu Uchiha, Hyuga, Uzumaki – powiedział. – Jednakże, jest haczyk. Może stać
się Mędrcem Kotów, lecz w obecnej chwili nie zapanuje nad nią. Każdy kto
ośmielił się użyć tej mocy, umierał. Nawet jej ojciec.
-Czyli mysi stać się dużo silniejsza –
zauważyła Hokage.
-Tak, ale to łatwe nie będzie. Musi trenować
z najlepszymi.
-Zajmę się nią. Jej Kekkei Genkai może
być przydatne w przyszłości – dodała czcigodna.
-Jakie? – zapytała jej uczennica.
-Nie wiesz? – zdziwiła się. – Jej matka
pochodzi z innego klanu, który posiada oczną technikę – Shinjitsu.
-Bardzo dawno o nim nie słyszałam.
-Ponieważ ona pod tym względem jest ostatnia.
-Może dzięki temu, da radę opanować
Setsuzoku* - powiedział duszek.
-Racja.
♠♠♠
Na polu treningowym nikt się nie
pojawił. Dziewczyna została wystawiona, ale nie gniewała się. Trenowała sama.
Jednakże dobrze wiedziała, że będzie trenowała z Piątą. Wróciła spokojnie do
domu po zmroku. Po ostatnich wydarzeniach, Hatake stwierdził, że ma wracać do
domu kiedy jest jasno. Bał się o nią po wydarzeniach z ostatniego miesiąca. Później
wszystkie spotkały się w gorących źródłach.
Następnego dnia odbyła się uroczystość „ukoronowania”
Tsunade jako Hokage.
♠♠♠
Dni mijały, a Yuki trenowała z Piątą. Była
ona wymagająca, ale naprawdę się starała. Pewnego wieczora Tsunade musiała
wcześniej wrócić, ponieważ miała papiery do wypełnienia. Blondynka została i
trenowała w samotności. Był środek nocy, a ona nie wracała. Kiedy poczuła
zmęczenie, postanowiła udać się na spoczynek.
Szła przy akademii, kiedy jej wzrok
napotkał dziwną scenę. Zauważyła Sasuke i Sakure. Ona płakała. Po chwili
ciemnowłosy pozbawił ją przytomności i położył na ławce. Zielonooka podeszła
powoli. Patrzała na niego spokojnie.
-Idziesz do Orochimaru – powiedziała powoli.
-Skąd wiesz? – zapytał.
-Wiem wszystko – odparła.
-Zatem nie muszę się tłumaczyć –
powiedział ponuro.
-Ale jest jedno – powiedziała do jego
pleców. – Obiecałam coś twojemu bratu.
Uchiha odwrócił się gwałtownie.
-Obiecałam mu chronić cię przed ciemnością,
lecz zawiodłam. Orochimaru złapał cie w sidła.
-Sam o tym zdecydowałem.
-Wiem, a ja zdania twojego nie zmienię. Ale
chce żebyś wiedział! – zaczęła mówić coraz głośniej. – Wyrwę cię kiedyś tej
ciemności, nawet za cenę życia. Naruto też na to nie pozwoli.
-Dlaczego nie powstrzymasz mnie teraz? –
zapytał.
-Nie jestem gotowa, ale on tak. Będzie walczył
do końca. Nie podda się!
-Przeceniasz go.
-Uwierz mi, nie – powiedziała i odwróciła
się do niego plecami. – Mamy przed sobą sekrety. Wyjawię ci jeden mój.
Nastała chwila ciszy.
-Zależy mi na tobie, bo jesteś moim
przyjacielem. Czy tego chcesz, czy nie – powiedziała i uśmiechnęła się do
siebie.
Ruszyła przed siebie powoli. Chciał
odejść. Traciła przyjaciela, na którym jej zależało. Ni stąd, ni zowąd poczuła
czyjeś na ramionach. Zatrzymała się. A ręce z jej ramion spoczęły splecione tuż
przed jej twarzą. Poczuła ukłucie w żołądku. Sasuke ją przytulił.
-Dziękuję. Nie zapomnę o tobie –
powiedział i zniknął.
~*~
Od autorki:
Oto rozdzialik.
Przyśpieszyłam trochę akcję, ponieważ chcę zakończyć tą pierwszą serię. Skróciła rozdziały. Myślę, że (teraz na poważnie) do sylwka zakończę. będą dwa rozdziały: "Wizyta w Kiri" i "Zniszczone marzenie". Myślę, że w sobotę lub niedzielę będzie kolejny.
~Bayu Aniołki.
Sasuke :< Musiałeś odejść?
OdpowiedzUsuńYuki nii - san jest świetna, kocham ją :33
Co tu jeszcze napisać? Że rozdział był świetny? Przecież ty to już wiesz.
Życzę weny i chce już Shippuden xDDDD
Bayo, mycho :3 ::*
Arigato!
UsuńTak w ogóle nie jestem "nii-san" tylko "nee-san" jak coś. Zmieniałaś moją płeć! xD
Świetne to to nie jest. Miała problemy, lecz zaczęłam pisać "Wola Ognia nadal płonie"!
Do trzech razy sztuka - taki motywik. ^^
Pojaw się na gg, bo musimy coś obgadać.!