Uchiha pierwszy wykonał ruch. Pewnym kroki ruszył w stronę swoich przeciwników, gdyż tym razem waliczył z Kazuyoshim i swoją starą przyjaciółką. Trenowali razem od miesiąca, lecz nie zmierzyli się na poważnie. Obecnie też nie było to na poważnie. Celem tej walki było sprawdzenie umiejętności, baz użycia ninjutsu ani genjutsu. Polegali jedynie na taijutsu. Młoda Nekozawa miała swój oryginalny styl, który był cechą jej klanu. Używali jedynie broni białej, która poruszała się z niesamowitą szybkości. Duch Opiekun był nie do zatrzymania. Sasuke jednak przewidywał jego ruchy nie używając Sharinngana. Kekkei Genkai klanu Uchiha to oczna technika, przekazywana z pokolenia na pokolenie i jest one niewyobrażalnie potężne. Kakashi również posiada tą zdolność, jednakże tylko w lewym oku. Został on zapamiętany jako „prezent urodzinowy” od jego zmarłego przyjaciela Obito. Wszyscy usłyszeli rozpoczęcie pierwszej walki. W całej wiosce było słychać co się tam dzieje. Obecnie znajdowali się w domu Yuki, a raczej w jej ogrodzie. Oboje starali się nie okazywać po sobie żadnego zmęczenia. Ayame siedziała na trawie obok, gdyż miała podleczyć chłopaka aby mógł być w pełni sił na walkę z Gaarą. Blondynka bardzo go lubi, pomimo tego, że jest on zimny jak lód. Wie co nęka serca chłopaka z Suny, lecz trzyma to dla siebie. Czas mijał coraz bardziej. Już mieli spóźnienie. Złotooka martwiła się, że ostatni z Uchihów przejmie jego spóźnialstwo.
-Wystarczy – powiedział Hatake.
-Wystarczy – powiedział Hatake.
Oboje zatrzymali się i rozluźnili. Miyake podeszła do chłopaka i zaczęła go leczyć. W tym czasie zielonooka położyła się na trawie. Nie czuła się zmęczona, ani nic. Jej organizm doskonale znosił takie obciążenie, aczkolwiek jej przyjaciel Kimiś nie odczuwał nic. Czuł się tak samo dobrze jak wcześniej. Kiedy Ayame zakończyła leczenie ciemnowłosego, podeszła do dziewczyny.
-Żałujesz czegoś? – zapytała kobieta.
-Tak. – odparła. –Nie widziałam walki Naruto z Nejim.
Brązowowłosa zaprzestała leczenia. Była zdziwiona. Dosłownie zabrakło jej języka w gardle. Yuki nie odczuwała zmęczenia, czy nic konkretnie podobnego. Po chwili uśmiechnęła się zadowolona.
-Ayame, jak oceniasz obrażenia? – zapytał jej narzeczony.
-Oboje są na bardzo wysokim poziomie, ale Yuki nie doznała niczego, ani zmęczenia – powiedziała.
-Świetnie, Sasuke jesteś gotowy – posumował.
-Żałujesz czegoś? – zapytała kobieta.
-Tak. – odparła. –Nie widziałam walki Naruto z Nejim.
Brązowowłosa zaprzestała leczenia. Była zdziwiona. Dosłownie zabrakło jej języka w gardle. Yuki nie odczuwała zmęczenia, czy nic konkretnie podobnego. Po chwili uśmiechnęła się zadowolona.
-Ayame, jak oceniasz obrażenia? – zapytał jej narzeczony.
-Oboje są na bardzo wysokim poziomie, ale Yuki nie doznała niczego, ani zmęczenia – powiedziała.
-Świetnie, Sasuke jesteś gotowy – posumował.
-Z tego co wiem czekają na was – mruknęła dziewczyna.
-Dalej jesteś zła na siebie za to, że nie bierzesz udziału? – zapytał spokojnie chłopak.
-A żebyś wiedział – prychnęła. –Wszystko przez tych głupich marionetkarzy!
-Spokojnie, za parę miesięcy będziesz miała okazję – pocieszył ją duch.
-Masz rację, ale to nie sprawia, że przestaję się bać – szepnęła.
-Zbierajmy się – powiedział Kakashi.
-Masz rację, ale to nie sprawia, że przestaję się bać – szepnęła.
-Zbierajmy się – powiedział Kakashi.
~*~
W ostatniej sekundzie na arenie zjawili się, spóźnieni Sasuke i Kakashi. Yuki zauważyła, że ludzie czekali na tą walkę. Pojawiła się ona na trybunach wraz z Ayame i Kimisiem. Nie słyszała dokładnej rozmowy, między Sasuke a Naruto, gdyż była za daleko. Poczuła jak po jej plecach przebiega nieprzyjemny dreszcz. Spojrzała na loże Kage. Wpatrywała się intensywnie w Kazekage. Coś jej nie pasowało, czuła od niego oślizgłość, tą którą posiadły węże. W pewnej chwili ktoś wpadł na nią. Miał kaptur i zamaskowaną twarz dzięki masce ANBU.
-Przepraszam- mruknął.
-Przepraszam- mruknął.
-Nic się nie stało – powiedziała oprzytomniała.
Człowiek ukłoni się i oddalił. Nekozawa poczuła, jak coś uderza ją w głowę tak mocno, że musi tego posłuchać. Zaczęła powoli iść za zamaskowanym, lecz na jej drodze stają bracia Mashiba.
-Spóźniłaś się! A mieliśmy razem doglądać – skomentował jej spóźnienie Kenta.
-Przepraszam was, ale nie mogłam – odpowiedziała.
-Spóźniłaś się! A mieliśmy razem doglądać – skomentował jej spóźnienie Kenta.
-Przepraszam was, ale nie mogłam – odpowiedziała.
-Wszystko w porządku? – zapytał Hiro marszcząc brwi.
-Coś jest nie tak. Nie czujecie tego? – zapytała zdziwiona.
Popatrzeli po sobie zdziwieni.
-Nic.
-Może dlatego, że masz wyczulone zmysły, czujesz to – wyjaśnił Kapitan Trzynastki.
-Zaufacie mi? – zapytała niepewnie.
-Jasne.
-Czemu nie.
Zielonooka spojrzała na Ayame. Siedziała za daleko aby usłyszeć ich rozmowę.
-Dowiedziałam się, że genini, którzy byli z nami w akademii, giną w niewyjaśnionych okolicznościach – wyjaśniła.
-Co? – zdziwił się głupszy Mashiba.
-Skąd to wiesz ? – zapytał zdziwiony drugi.
-Posłucham rozmowę wuja i Ayame – odpowiedziała.
-A coś nie tak był z tym człowiekiem, meow? – zapytał duch, który szedł w ich stronę.
-Tak. Jest w nim coś, czego nie cierpię – powiedziała zaciskając dłonie w pięść.
-Spokojnie – uspokoił ją Kenta.
-Pewnie chcesz wiedzieć, Naruto pokonał Nejiego – powiedział Hiroshi.
-To super, ale musimy za nim iść – wyjaśniła.
Nagle wszyscy poczuli się senni. Zaczęli zniżać się do parteru. Kimiś zareagował błyskawicznie.
-Uwolnienie – krzyknął i odparł od siebie genjutsu.
Wykonał tą technikę na swojej pani i jej przyjaciołach.
-Arigato, Kimiś – powiedzieli niemal jednocześnie.
-Patrzcie! – krzykną Kenta wskazując na zamaskowanego.
Człowiek w masce ANBU przestraszył się, co było widoczne po jego chwiejnym kroku. Podnieśli się z ziemi i zaczęli za nim iść. Kiedy nagle ich uwagę odwrócił chaos szerzący się na arenie. Zielone tęczówki dziewczyny spojrzały na wuja. Wiedziała, że zostawia to miejsce w dobrych rękach.
-Idziemy za nim! – rozkazała.
Wszyscy przytaknęli.
-Kimiś, Renjutsu*- powiedziała i od razu wykonali technikę.
Sam wybuchnął śmiechem, widząc kocie uszka i ogon.
-Przestań albo tymi pazurami wytnę ci kawałek skóry – zagroziła.
Groźba zadziała. Uciszył się. Ruszyli za tym mężczyzną w stronę wioski.
~*~
Drużyna trzynasta znalazła się na terenie akademii, która była już opuszczona. Nagle ziemia się za trzęsła, a w innej części wioski pojawił się gigantyczny wąż. Nekozawa psiknęła ze strachu i przykucnęła. Zamknęła oczy i złapała się za ramiona. Z transu strach wyrwał ją krzyk. Znajomy dla niej i to bardzo. Podniosła się gwałtownie i ruszyła biegiem za budynek. W jednej chwili zamarła. Tuż przed nią znajdował się owy mężczyzna, który wbił kunai prosto w serce Asuki. Yuki krzyknęła z przerażenia. Owy osobnik nie zwrócił na nią uwagi. Po prostu podszedł do nieprzytomnej Miny i wykonał dokładnie tą samą czynność. Po policzkach blondynki zaczęły płynąć łzy. Dopiero wtedy dobiegli do niej towarzysze. Widząc całą scenerię, przyszykowali się do ataku. Kapitan drużyny spojrzał na nią i przełknął ślinę.
-Kimiś-san, zabierz ją stąd – powiedział.
Dziewczyna zasłoniła sobie twarzy dłońmi.
-Dobrze – odpowiedział.
-Nie – sprzeciwiła się.
Opuściła ręce i zacisnęła je w pięść. Jednakże dalej miała przymrużone oczy. Wzięła głęboki oddech i spojrzała na przeciwnika. Przyjaciele Nekozawy zauważyli w jej oczach coś złego, mrocznego.
-Yabai- mruknął zdziwiony duch.
Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. W odpowiedzi pokręcił przecząco głową.
-Zrobimy to razem. Jesteśmy drużyną 13 z Konohy! – powiedziała.
Bracia Mashiba spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się wesoło. Blondyn również się uśmiechnął. Ziemia ponownie się zatrzęsła. Zielonooka spojrzała na wioskę.
-Ero-sannin? – powiedziała zdziwiona.
-Kto to? – zapytał Kenta.
-Wystarczy powiedzieć „Zboczony Pustelnik” – powiedziała.
-Musimy go złapać – przypomniał Hiroshi.
-Jop! – powiedziała jedyna dziewczyna.
Zamaskowany mężczyzna ruszył na nich pierwszy. Yuki błyskawicznie wyciągnęła kunai i zablokowała jego atak. Pozostali odskoczyli i zaczęli formować pieczęcie. Kimiś oddalił się na bezpieczną odległość.
-Suiton: Teppoudama! – krzyknęli bracia.
Oboje przystawili palce do ust i zaczęli pluć kulami sporej ilości wody. Blondynka odskoczyła. Napastnik nie zdążył zrobić uniku, przez co uderzyło w niego Jutsu chłopaków. Płaszcz mężczyzny całkowicie się zniszczył. Aczkolwiek dalej nie widzieli jego twarzy. Rozpoczęła się walka bronią białą. Przez nieostrożność dziewczyny, została złapana za ogon i rzucona na Kente. Jednak szybko się pozbierali i ruszyli do ataku. Zaczęli dostawać zadyszki. Kapitan trzynastki wpadł na świetny pomysł.
-Kimiś-san, zajmij się nim – powiedział.
-Oke, meow~- przytaknął.
Chłopak pociągnął do tyłu brata i przyjaciółkę.
-Zastosujemy połączony atak – powiedział.
-Jasne – odpowiedzieli mu.
Yuki przykucnęła i zaczęła formować pieczęcie. Jej towarzysze stanęli obok i również zaczęli wykonywać pieczęcie.
-Raiton: Gufutenka! – krzyknęła.
-Suiton: Taihoudan! – krzyknęli.
Z ust chłopaków wypłynęła woda pod dużym ciśnieniem, a z dłoń Nekozawy wystrzeliły pioruny. Wszystko złączyło się w jedno i ruszyło na przeciwnika. Zielonooki odskoczył w ostatniej chwili, aby ten się nie domyślił co robią. Mężczyzna odwrócił się w stronę Jutsu i otrzymał cały atak prosto w klatkę piersiową. Jego maska spadła z twarzy, a śnieżnobiałe włosy rozwiały. Wyprostował się i poprawił swoje okulary. Kot spojrzał na niego złowrogo.
-Kabuto Yakushi! – krzyknęli niemal jednocześnie.
-Kto? – zapytał głupszy Mashiba.
-Genin z naszej wioski! – powiedziała.
-Próbował zabić Sasuke – dodał Kazuyoshi.
-Brawo, zniszczyliście mi ubranie i poharataliście – powiedział pogardliwie chłopak.
-Oż ty! Zapłacisz mi za Minę i Asukę! – powiedziała machając ręką.
-Dostałem od nich to co chciałem, brakuje mi tylko ciebie – powiedział i uśmiechnął się złowrogo.
-Nani? –zdziwiła się.
-Ostatnia z klanu Nekozawa, potrzebuję twoje umiejętności dla lorda Orochimaru – wyjaśnił, patrząc na nią jak na idiotkę.
Odpowiedziała mu równym wzrokiem.
-Hę… a kto powiedział, że jestem sama? – zapytała.
-Że co! – krzyknął zdziwiony.
-Mam brata – przyznała.
-CO?! – krzyknęli wszyscy.
-No co, nie pytaliście – zaśmiała się.
-Wkopałaś go – zaśmiał się złowrogo Yakushi.
-Nie sądzę – powiedziała, co spowodowało wahanie Kabuto. – Mieszka z moimi chrzestnymi, którzy go tak szybko nie oddają – dodała.
-W takim razie przyjdzie mi ciebie wykończyć – powiedział.
Blisko serca białowłosego znajdowała się okropna rana, z której ciekła niewyobrażalna ilość krwi, jednak ten nie zwracał na to uwagi. W dosłownie w sekundzie zniknął i pojawił się za Yuki. Złapał ją za ogon i zaczął rzucać, jak zabawką. Dziewczyna ugryzła się w palec i wykonała pieczęć między uderzeniami.
-Kuchiyose no Jutsu: Saito Hajime! – krzyknęła.
Z kłębu dymu pojawił się Duch Opiekun, który złapał dziewczynę i odskoczył.
-Daijobu ka, Yuki-hime? - zapytał przybysz.
-Poza tym, że plecy mnie bolą, to nic – odpowiedziała.
Nagle zaczerwieniła się.
-Możesz mnie puścić? – zapytała drżącym głosem.
-Oczywiście – powiedział i wykonał polecenie.
-Dziękuję.
-Czy ten chłopak zrobił księżniczce krzywdę? – zapytał wpatrując się w okularnika.
-Moment – powiedziała. – Nazwałeś mnie „Księżniczka”. Tylko Aniki* mnie tak nazywa. Jesteś jego Duchem Opiekunem?
-Tak, kazał mi Cię strzec. Mogę się zająć tym nieludzkim człowiekiem?
-Ależ proszę – powiedziała.
Nie dało się nawet mrugnąć a Saito znalazł się przy Kabuto łapiąc go za serce.
-Nikt nie ośmiela się grozić księżniczce! – powiedział jak razowy demon.
Płynnym ruchem przekręcił ręką, co sprawiło, że Yakushi stracił serce. Upadł bezwładnie na ziemię. Hajime wrócił do dziewczyny. Rozległ się donośny śmiech. Wszystkim włoski na karku stanęły dęba. Kabuto wstał.
-Nic trudnego wyleczyć takie obrażenia, w końcu jestem medykiem – powiedział.
Wszyscy wpatrywali się ja okularnik wyciera krew z twarzy.
-Zobaczymy się ponownie Hime-chan – zaśmiał się z ironią w głosie, a następnie zniknął.
Kabuto nie pozostawił po sobie żadnego zapachu. W tej chwili również zniknął wielki wąż, a lesie otaczającym wioskę pojawiła się jednoogonisty oraz dziewięcio. Wszyscy patrzeli na tą zjawiskową walkę z dachu akademii.
-Naruto – powiedziała dziewczyna.
Duchy opiekunowie odeszli na bezpieczną odległość, aby Nekozawa ich nie usłyszała.
-Powiedziałeś jej? – zapytał wyższy.
-Nie, ale chwile temu by to zrobiła – powiedział skruszony.
-Powiedz to Kakashiemu-san, Ayame-san, Asunie-san i Hokage-sama. A przednią trzymaj w tajemnicy.
-Dobrze.
-Oke, meow~- przytaknął.
Chłopak pociągnął do tyłu brata i przyjaciółkę.
-Zastosujemy połączony atak – powiedział.
-Jasne – odpowiedzieli mu.
Yuki przykucnęła i zaczęła formować pieczęcie. Jej towarzysze stanęli obok i również zaczęli wykonywać pieczęcie.
-Raiton: Gufutenka! – krzyknęła.
-Suiton: Taihoudan! – krzyknęli.
Z ust chłopaków wypłynęła woda pod dużym ciśnieniem, a z dłoń Nekozawy wystrzeliły pioruny. Wszystko złączyło się w jedno i ruszyło na przeciwnika. Zielonooki odskoczył w ostatniej chwili, aby ten się nie domyślił co robią. Mężczyzna odwrócił się w stronę Jutsu i otrzymał cały atak prosto w klatkę piersiową. Jego maska spadła z twarzy, a śnieżnobiałe włosy rozwiały. Wyprostował się i poprawił swoje okulary. Kot spojrzał na niego złowrogo.
-Kabuto Yakushi! – krzyknęli niemal jednocześnie.
-Kto? – zapytał głupszy Mashiba.
-Genin z naszej wioski! – powiedziała.
-Próbował zabić Sasuke – dodał Kazuyoshi.
-Brawo, zniszczyliście mi ubranie i poharataliście – powiedział pogardliwie chłopak.
-Oż ty! Zapłacisz mi za Minę i Asukę! – powiedziała machając ręką.
-Dostałem od nich to co chciałem, brakuje mi tylko ciebie – powiedział i uśmiechnął się złowrogo.
-Nani? –zdziwiła się.
-Ostatnia z klanu Nekozawa, potrzebuję twoje umiejętności dla lorda Orochimaru – wyjaśnił, patrząc na nią jak na idiotkę.
Odpowiedziała mu równym wzrokiem.
-Hę… a kto powiedział, że jestem sama? – zapytała.
-Że co! – krzyknął zdziwiony.
-Mam brata – przyznała.
-CO?! – krzyknęli wszyscy.
-No co, nie pytaliście – zaśmiała się.
-Wkopałaś go – zaśmiał się złowrogo Yakushi.
-Nie sądzę – powiedziała, co spowodowało wahanie Kabuto. – Mieszka z moimi chrzestnymi, którzy go tak szybko nie oddają – dodała.
-W takim razie przyjdzie mi ciebie wykończyć – powiedział.
Blisko serca białowłosego znajdowała się okropna rana, z której ciekła niewyobrażalna ilość krwi, jednak ten nie zwracał na to uwagi. W dosłownie w sekundzie zniknął i pojawił się za Yuki. Złapał ją za ogon i zaczął rzucać, jak zabawką. Dziewczyna ugryzła się w palec i wykonała pieczęć między uderzeniami.
-Kuchiyose no Jutsu: Saito Hajime! – krzyknęła.
Z kłębu dymu pojawił się Duch Opiekun, który złapał dziewczynę i odskoczył.
-Daijobu ka, Yuki-hime? - zapytał przybysz.
-Poza tym, że plecy mnie bolą, to nic – odpowiedziała.
Nagle zaczerwieniła się.
-Możesz mnie puścić? – zapytała drżącym głosem.
-Oczywiście – powiedział i wykonał polecenie.
-Dziękuję.
-Czy ten chłopak zrobił księżniczce krzywdę? – zapytał wpatrując się w okularnika.
-Moment – powiedziała. – Nazwałeś mnie „Księżniczka”. Tylko Aniki* mnie tak nazywa. Jesteś jego Duchem Opiekunem?
-Tak, kazał mi Cię strzec. Mogę się zająć tym nieludzkim człowiekiem?
-Ależ proszę – powiedziała.
Nie dało się nawet mrugnąć a Saito znalazł się przy Kabuto łapiąc go za serce.
-Nikt nie ośmiela się grozić księżniczce! – powiedział jak razowy demon.
Płynnym ruchem przekręcił ręką, co sprawiło, że Yakushi stracił serce. Upadł bezwładnie na ziemię. Hajime wrócił do dziewczyny. Rozległ się donośny śmiech. Wszystkim włoski na karku stanęły dęba. Kabuto wstał.
-Nic trudnego wyleczyć takie obrażenia, w końcu jestem medykiem – powiedział.
Wszyscy wpatrywali się ja okularnik wyciera krew z twarzy.
-Zobaczymy się ponownie Hime-chan – zaśmiał się z ironią w głosie, a następnie zniknął.
Kabuto nie pozostawił po sobie żadnego zapachu. W tej chwili również zniknął wielki wąż, a lesie otaczającym wioskę pojawiła się jednoogonisty oraz dziewięcio. Wszyscy patrzeli na tą zjawiskową walkę z dachu akademii.
-Naruto – powiedziała dziewczyna.
Duchy opiekunowie odeszli na bezpieczną odległość, aby Nekozawa ich nie usłyszała.
-Powiedziałeś jej? – zapytał wyższy.
-Nie, ale chwile temu by to zrobiła – powiedział skruszony.
-Powiedz to Kakashiemu-san, Ayame-san, Asunie-san i Hokage-sama. A przednią trzymaj w tajemnicy.
-Dobrze.
~*~
Walka Bijuu dobiegła końca, a blondynka siedział przy martwych ciałach przyjaciółek. Zaczęła płakać. Jej towarzysze poszli po rodziców zmarłych. Kiedy się pojawili zamarli. Matki zaczęły płakać, a ojcowie podbiegli do córek. Odepchnęli rękami Yuki, która poczuła dosyć mocno ścianę za swoimi plecami. Spuściła głowę i nie ruszała się.
-To wszystko twoja wina! Mówiliśmy im, aby się z tobą nie spotykały! – krzyknął ojciec Asuki.
-Jesteś porąbana! – dodał ojciec Miny.
Yuki podniosła głowę i popatrzała na nich zaszklonymi oczami.
-Ich marzenia nie umarły, są teraz ze mnie – szepnęła, lecz nikt tego nie usłyszał.
Rodzice jej zmarłych przyjaciółek, nie zauważyli, że ona była ranna. Wstała i uciekła do lasu.
-To wszystko twoja wina! Mówiliśmy im, aby się z tobą nie spotykały! – krzyknął ojciec Asuki.
-Jesteś porąbana! – dodał ojciec Miny.
Yuki podniosła głowę i popatrzała na nich zaszklonymi oczami.
-Ich marzenia nie umarły, są teraz ze mnie – szepnęła, lecz nikt tego nie usłyszał.
Rodzice jej zmarłych przyjaciółek, nie zauważyli, że ona była ranna. Wstała i uciekła do lasu.
~*~
Odbył się uroczysty pogrzeb pożegnania zmarłych w tym Hiruzena Sarutobi, Trzeciego Hokage Kraju Ognia. Również przyjaciół dziewczyny. Nikt się czegoś takiego nie spodziewał. Każdy płakał, nie tylko za rodziną czy przyjaciółmi, lecz za czcigodnym również. Był on duszą towarzystwa, którą wszyscy lubili. A szczególnie Nekozawa. Traktowała go jak dziadka, którego nigdy nie poznała, gdyż nie wybrała się do Iwa-Gakure, ani ten nie odwiedził jej.
***
*Renjutsu - moje kochane jutsu łączności.
*Aniki - starszy brat.
Witam! Dzisiaj rozpoczęło się odliczenie, raz: do wystawienia ocen, dwa: moich urodzin. Tak w sobotę, myślę że pokaże wam już rozdział 10 nad którym pracuję. Oczywiście jak może się spodziewać, Yuki-chan, a raczej Yuki-hime będzie załamana. Okazjonalnie, w gościnnym występie pojawi się Itachi Uchiha - wiem zabawny pomysł. Ale chcę ujawnić parę sekretów. Jeden ukazał się w powyższym rozdziel. Yuki nie jest sama, tylko odizolowana. Przepraszam też, osoby które w pewnym sensie "były" Asuką i Miną. Wykonałam chwiejny krok, ale chcę powiedzieć, że będzie wiele razy o nich mowa. A w Shippuudenie niespodzianka.
Zakończę już tę obszerną notkę krótkim: Bayu~!
Witam! Dzisiaj rozpoczęło się odliczenie, raz: do wystawienia ocen, dwa: moich urodzin. Tak w sobotę, myślę że pokaże wam już rozdział 10 nad którym pracuję. Oczywiście jak może się spodziewać, Yuki-chan, a raczej Yuki-hime będzie załamana. Okazjonalnie, w gościnnym występie pojawi się Itachi Uchiha - wiem zabawny pomysł. Ale chcę ujawnić parę sekretów. Jeden ukazał się w powyższym rozdziel. Yuki nie jest sama, tylko odizolowana. Przepraszam też, osoby które w pewnym sensie "były" Asuką i Miną. Wykonałam chwiejny krok, ale chcę powiedzieć, że będzie wiele razy o nich mowa. A w Shippuudenie niespodzianka.
Zakończę już tę obszerną notkę krótkim: Bayu~!
No i rzesz w końcu moge skomętować rozdzialikk :33
OdpowiedzUsuńTak fajnie, bo jesetm pierwsza xD
Niegy nie byłam pierwsza XD
Hahha tekst Kabuto xD I tak go nie lubie xDD
Troche przykro, że Asuka i Mina zginęły, tak jak Trzeci Hokage, so close :(
I Yuuuukiiii - hiiiimeee jest taka urocza i no i smutna, a ja nie lubie, jak postacie mojej przyjaciółki są smutne :(
No i Kimiś, no i Saito - mrr, sexy kotki x3
Hahha, seria Shipuuden ;d Będzie się działo, ne? :d
Pozdrawiam kochanie i życzę weny~! :33
Utau.
Haha! Wiedziałam, że ci się spodoba.
UsuńNa temat serii shippuden wiesz sporo.
Heyaa,
OdpowiedzUsuńrozdzial na poczatku byl taki spokojny i nostalgiczny a tu prosze, tyle sie wydarzylo...
Kiiiimmis *w* uwieelbiam go, meow ~~
Yuki...biedactwo, oby tylko nie oskarzyli ja o zabojstwo przyjaciolek x.x
Kabuto... ten to tylko potrafi lazic i wszystkich wkurzac xd
Nooo, to czekam na kolejny rozdzial, skoro bedzie w nim Itachi to juz wgl :D
Pozdrawiam:)
Eto..oskarżyli ją.
UsuńKabuto jest okropny. Wcale mi nie jest go żal. Jest jednym wielkim debilem.
Ktoś tu ma urodzinki ! W takim razie WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO (nie jestem dobra w składaniu życzeń, jak i w pożegnaniach ;c) Nwm jak mam już wychwalać twoje rozdziały... cudowne, boski, fenomenalny, niesamowity, przecudowny, rewelacyjny, spektakularny, zjawiskowy! Mam nadzieje, że nadal będziesz trzymała taki poziom XD
OdpowiedzUsuńnn ->http://kushimina.blogspot.com/2013/12/rozdzia-7-tajemniczy-podarunek-od-hiro.html
Pozdro ;*
Nie są tak wspaniałe jakbym chciała. Wiele mi brakuje. Nie masz więcej przymiotników ? Taki żarcik xD
UsuńStarać się będę i nie przestanę.
W końcu! Znalazłam czas na nadrobienie zaległości i przy okazji WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO \(^o^)/ Już przez chwilę straciłam wątek co, gdzie i jak? Potem złapałam ponowny rytm i fajnie ulokowałaś te zdarzenia by też nie zakłócać za bardzo tego co się działo w anime. Kiedyś pisałam podobne opowiadanie, ale mój zapał by taki, że szybko skończyłam. I jeszcze Itachi, już go pragnę @q@ Skoro o nim mowa, to muszę powiedzieć, że po miesiące napisałam posta ^.^
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczenie-kunoichi.blogspot.com
Dziękuję ;* Cieszę się, że się podoba i naprawdę się starałam z tymi wydarzeniami. Itachi nie zawiedzie. Kolejna tajemnica z przeszłości się ukaże!
UsuńZapraszam cieplutko na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://narii--to-sasuke.blogspot.com/