Mój oddech był
ciężki i płytki. Byłam lekko pochylona nad brązowowłosą, która
dyszała ciężko i przymykała jedno oko.
Nagle z kłębu dymu
wyłoniła się Tatsuya-san. Klasnęła kilkukrotnie w dłonie. Na
jej twarzy widniał ciepły i sympatyczny uśmiech.
- Świetna robota, ale
jest już zmrok, więc koniec na dzisiaj - oznajmiła.
- Gdzie Nanae-hime? -
zapytałam.
- Musiała załatwić
coś ważnego - oznajmiła.
Nic nie
odpowiedziałam. Wpatrywałam się w przestrzeń.
Pannie Himuro
zawdzięczałam życie. Kiedy zjawiłam się w Krainie Wiecznego
Śniegu, powiedziała mi, że nie widziała gorszego przypadku. Z
początku wzięłam to jako komplement, a później dostałam po
głowie.
Minął tydzień, a
ciągle czułam smutek i strach. Również tęsknotę.
Kiedy tylko wróciłam
do pałacu, wzięłam ciepłą kąpiel i zaszyłam się w swojej
komnacie.
Wpatrywałam się w
zaśnieżony krajobraz za oknem, który miał być dla mnie
wszystkim.
Nagle drzwi się
otwarły i w progu stanęła Nanae-hime.
- Możemy porozmawiać?
- zapytała.
- Oczywiście -
odparłam.
Białowłosa
przysiadła na skraju łóżka i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Co się stało? -
zapytałam.
- Dowiedziałam się,
że jesteś zdolna do opanowania jednego z najpotężniejszych
ocznych Kekkei Genkai, Shinjitsu - powiedziała.
- Nie rozumiem -
parsknęłam.
- Wszystko trzeba ci
tłumaczyć - powiedziała zirytowana. - Twoja matka, Laureeki była
członkinią klanu Ishi, z Iwa-Gakure. Shinjitsu to właśnie Kekkei
Genkai tego klanu, które pozwala na czytanie w duszy drugiej osoby.
Wszystko, co jest ci potrzebne - wyjaśniła.
- Teraz rozumiem -
powiedziałam głupio.
- Usiądź -
powiedziała, klepiąc miejsce obok siebie.
Przytaknęłam ruchem
głowy i wykonałam jej polecenie, a księżniczka przytuliła mnie.
- Twoje serce tęskni,
ponieważ wybrało już drugą połówkę - powiedziała smutno.
- Hito…Hito…
~*~
- Hito… Hito… -
usłyszałem swoje imię.
Blondynka była tak
zmęczona psychicznie, że zasnęła na moich rękach. Zaraz po
wejściu na pokład statku, zszedłem z nią pod pokład i położyłem
ją na pryczy, sam usiadłem obok na ziemi, i zapaliłem papierosa.
Kiedy się odezwała,
tytoń wypadł z moich ust i upadł na podłogę. Pochyliłem się
nad dziewczyną, próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy, lecz
łza mnie zdekoncentrowała. Spływała ona po jej policzku. Ni stąd,
ni zowąd jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Ze spokojnej
na pełną bólu.
Złapałem ją za ramiona
i potrząsnąłem. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem.
Odsunąłem się lekko.
- Yuki – zawołałem.
Nekozawa rozwarła lekko
swoje powieki, odsłaniając swoje piękne kocie oczy. Odwróciła
głowę w moją stronę.
- Hito... - szepnęła, a
jej oczy zaczęły się szklić.
Rzuciła się na mnie i
zaczęła płakać z każdą chwilą coraz bardziej.
Przez moment siedziałem
sparaliżowany, a potem przytuliłem ją mocno. Wdychałem przyjemny
zapach jej włosów. Jedną ręką zacząłem masować ją po
ramieniu. Nie miała zamiaru się uspokoić.
Siedziałem z nią na
podłodze, kiedy z góry zszedł Yo, który był zdziwiony.
- Co się stało? -
zapytał.
- Nie wiem do końca.
Masz coś na uspokojenie? - zapytałem.
- Zaraz coś zrobię -
oznajmił.
- „Zrobisz”? -
powtórzyłem.
- Jestem medykiem -
oznajmił z ciepłym i sympatycznym uśmiechem.
- Dobrze mieć, kogoś
takiego w drużynie - powiedziałem zadowolony, wracając wzrokiem do
Yuki.
Płakała, a ja nie
potrafiłem nic zrobić. Szeptałem jej do ucha miłe słowa.
Zadawała się ich nie słyszeć, widocznie dalej śniła.
- Yuki - mruknąłem
głośniej.
Dziewczyna podniosła
głowę i spojrzała na mnie pustymi oczami. W jednej chwili
przestała płakać.
- Jak się czujesz? -
zapytałem z ciepłym uśmiechem.
- To był sen? -
powiedziała zdezorientowana.
- Tak. Wracamy do domu –
powiedziałem, przyciągając ją do siebie.
- Ośmieszyłam się -
powiedziała z dezaprobatą do samej siebie.
- Wcale a wcale -
pocieszyłem ją.
Nagle do pomieszczenia
wszedł ciemnowłosy, a w jego rękach spoczywała mała miseczka.
- Szybki jesteś -
prychnąłem.
- Jeśli chce się być
najlepszy, to trzeba dużo trenować - powiedział, a jego uśmiech
poszerzył się.
Szatyn podszedł do nas i
wręczył blondynce naczynie, w którym znajdował się ciemnozielona
ciecz.
- Wypij, dobrze ci zrobi
- powiedział, a głos mu lekko zadrżał.
Yuki powąchała napar i
od razu odsunęła ją od siebie.
- Śmierdzi -
skomentowała.
- Ale ci pomoże -
prychnął.
Twarz zielonookiej
wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Zaśmiałem się.
- Co Cię tak śmieszy?
- Nic takiego –
parsknąłem.
Dziewczyna wzruszyła
ramionami. Przyłożyła swoje jędrne różowe usta do naczynia i
przechyliła je. Cała substancja spłynęła do jej buzi. Po kilku
sekundach połknęła ją.
- To smakowało jak kawa
– skomentowała z ponurą miną.
- Wiem, pomyślałem, że
trochę dorzucę dla smaku – odpowiedział.
- Ups – szepnąłem.
- Nienawidzę kawy –
powiedziała z żądzą mordu na Yoshiro.
Szatyn cofnął się o
krok z bolejącym wyrazem twarzy.
- Wybacz – mruknął
spanikowany.
- Tylko ten raz, ponieważ
jesteś moim nowym przyjacielem! - powiedziała, a jej uśmiech
poszerzył się gwałtownie.
Zaśmiałem się i
dopiero teraz puściłem blondynkę ze swoich objęć.
Wstaliśmy i udaliśmy
się na pokład. Oczywiście nie uniknęliśmy pytań Gabriela.
Dopiero teraz zauważyłem, że jest bardzo władczy i poważny.
~*~
Przeciągnęłam się.
Pozwoliłam rozprostować się odrętwiałym kończyną. Właśnie
wróciliśmy do wioski. Mimo przegranej w Uzushio-Gakure czułam się
świetnie. Kiedy weszliśmy do Tsunade-hime, nawet nie zareagowała.
Powiedziała, abyśmy byli gotowi na następną misję i poprosiła
do gabinetu Naomi.
- Naocchi! - rzuciłam
się brunetce na szyję.
- Yucchi, coś ty znowu
zawaliła? - zapytała z dezaprobatą.
- Nic – przyznałam.
- Spanikowała przed
marionetką – powiedział Kimiś, siedząc na biurku.
- Przecież starałyśmy
się – wrzasnęła.
- No ale …
- Żadnych „ale”!
Zaraz wracamy do treningu! - przerwała mi.
- Yo ratuj! - schowałam
się za chłopakiem.
Zapadła dosłowna cisza.
Nikt się nie odzywał. Spojrzałam na nich zdziwiona. Nie wiem, co
sobie pomyśleli, aczkolwiek coś się zrodziło.
- Yo - pomachałam mu
dłonią przed twarzą.
- Naocchi – podobną
czynność wykonał Kimiś przed Naomi.
- Naomi, czy zadanie
wykonane? - zapytała blondynka.
- Eee, tak Hokage-sama! -
powiedziała strasznie zawstydzona.
- Tak więc. Panna
Kurosaki odwiedziła, Sunę i znalazła jednego z „pojemników”
Ducha Wewnętrznego Ookami.
- Ookami! - powiedziałam
podekscytowana.
- Tak wilczek, tylko go
nie zjedz – zakpił Kazuyoshi.
- Ej! - pisnęłam.
- Kiedy otrzymam
wiadomość od Garry, możecie wyruszać. A teraz wracajcie i
odpocznijcie – powiedziała kobieta.
Opuściliśmy
pomieszczenie i nagle zostałam porwana przez Kurosaki. Zabrała mnie
bardzo szybko przed budynek.
- Kto to był!? -
zapytała zdyszana.
- Kto? Yo? - spojrzałam
na nią pod kątem. - Yoshiro Shirayuki, medyk – powiedziałam.
- Ciacho z niego –
powiedziała zawstydzona.
~*~
- Hito, kim była ta
brunetka? - zapytał Yo.
- Przyjaciółka Yucchi –
oznajmiłem.
- Coś więcej?
- Naomi Kurosaki –
Uchiha. Tyle wiem.
- Jest naprawdę ładna –
powiedział zawstydzony.
~*~
Wróciłem do domu razem
z Kazuyoshim i Yuki. Słońce kończyło swoją wędrówkę na
horyzontem, przez co niebo przybrało odcień czerwieni.
<*>
ROZDZIAŁ ZOSTAŁ ZEDYTOWANY!
Rozdział! Rozdział! Rozdział!
OdpowiedzUsuńTak się cieszę~!
Jest taki słodki...
Hitoki (Hito i Yuki) są naprawdę sweet *___*
Jeszcze to jak razem fajnie wypadli w tym statku xD Ale trochę początku nie ogarniam, ale to wszystko przez ten mój mózg, który trochę za mało informacji pomieszcza, a mam ich już nadmiar >.<
I jeszcze ta ostatnia scenka ^_^ Dzieje się, dzieje *_* Więc wiesz Yukiś, pisz pisz i weny życzę ;*
Pozdro, Sam ;**
Strzeliło to we mnie jak grom z jasnego nieba!
OdpowiedzUsuńO żesz, ale to pomieszałam =.=
To było takie urocze!! =^.^= Ty wiesz, jak rozweselić człowieka, Yucchi <3 <3
Ocho, faza na erduszka mi sie rozpoczęła ;o Nanae - hime, Tatsuya :D Tak, naprawdę? Uzała to za komplement? XD No i dostała po głowie XD Tatsuya, to bardzo dobra kobieta x3 No i Nana ją przytuliła, to jest przesłodkie :3
Gihi, spotkanie Naomi i Yoshiro! Jesteś naprawdę przeboska <33 I jak cię tu nie kochać ? ♥
Pozdrawiam serdecznie,
Twoja Utau ♥
Jestem nikim, nie wyrużniam się niczym, no chyba jeśli można wziąć moją ogromną nieśmiałość co do ludzi to tylko tym się wyrużniam. Lecz jest coś dzięki czemu to ja, tak ja ta nieśmiała osoba żądzi szkołą. Dlaczego? Bo prowadze gazetkę szkolną w wersji bloga. Lecz pewnego dnia do mojej szkoły przybyło kilka znanych osób. I cała szkoła podzieliła się na dwa fronty.. Oprócz mnie. Bo mnie żaden z tych zespołów nie kręci i nie interresuje. Lecz czy ja wiem? Każde z nich stara się coś ze mną zrobić. Tylko co? Tego to ja nie wiem, ale i chyba nie chce wiedzieć..
OdpowiedzUsuńJeśli cię zaciekawiłam to serdecznie zapraszam na : http://ongaku-sekkusu-to-ai.blogspot.com/