sobota, 28 czerwca 2014

II Rozdział 4

 
Mój oddech był ciężki i płytki. Byłam lekko pochylona nad brązowowłosą, która dyszała ciężko i przymykała jedno oko.
Nagle z kłębu dymu wyłoniła się Tatsuya-san. Klasnęła kilkukrotnie w dłonie. Na jej twarzy widniał ciepły i sympatyczny uśmiech.
- Świetna robota, ale jest już zmrok, więc koniec na dzisiaj - oznajmiła.
- Gdzie Nanae-hime? - zapytałam.
- Musiała załatwić coś ważnego - oznajmiła.
Nic nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w przestrzeń.
Pannie Himuro zawdzięczałam życie. Kiedy zjawiłam się w Krainie Wiecznego Śniegu, powiedziała mi, że nie widziała gorszego przypadku. Z początku wzięłam to jako komplement, a później dostałam po głowie.
Minął tydzień, a ciągle czułam smutek i strach. Również tęsknotę.
Kiedy tylko wróciłam do pałacu, wzięłam ciepłą kąpiel i zaszyłam się w swojej komnacie.
Wpatrywałam się w zaśnieżony krajobraz za oknem, który miał być dla mnie wszystkim.
Nagle drzwi się otwarły i w progu stanęła Nanae-hime.
- Możemy porozmawiać? - zapytała.
- Oczywiście - odparłam.
Białowłosa przysiadła na skraju łóżka i spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem.
- Co się stało? - zapytałam.
- Dowiedziałam się, że jesteś zdolna do opanowania jednego z najpotężniejszych ocznych Kekkei Genkai, Shinjitsu - powiedziała.
- Nie rozumiem - parsknęłam.
- Wszystko trzeba ci tłumaczyć - powiedziała zirytowana. - Twoja matka, Laureeki była członkinią klanu Ishi, z Iwa-Gakure. Shinjitsu to właśnie Kekkei Genkai tego klanu, które pozwala na czytanie w duszy drugiej osoby. Wszystko, co jest ci potrzebne - wyjaśniła.
- Teraz rozumiem - powiedziałam głupio.
- Usiądź - powiedziała, klepiąc miejsce obok siebie.
Przytaknęłam ruchem głowy i wykonałam jej polecenie, a księżniczka przytuliła mnie.
- Twoje serce tęskni, ponieważ wybrało już drugą połówkę - powiedziała smutno.
- Hito…Hito…

~*~
- Hito… Hito… - usłyszałem swoje imię.
Blondynka była tak zmęczona psychicznie, że zasnęła na moich rękach. Zaraz po wejściu na pokład statku, zszedłem z nią pod pokład i położyłem ją na pryczy, sam usiadłem obok na ziemi, i zapaliłem papierosa.
Kiedy się odezwała, tytoń wypadł z moich ust i upadł na podłogę. Pochyliłem się nad dziewczyną, próbując wyczytać cokolwiek z jej twarzy, lecz łza mnie zdekoncentrowała. Spływała ona po jej policzku. Ni stąd, ni zowąd jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Ze spokojnej na pełną bólu.
Złapałem ją za ramiona i potrząsnąłem. Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem. Odsunąłem się lekko.
- Yuki – zawołałem.
Nekozawa rozwarła lekko swoje powieki, odsłaniając swoje piękne kocie oczy. Odwróciła głowę w moją stronę.
- Hito... - szepnęła, a jej oczy zaczęły się szklić.
Rzuciła się na mnie i zaczęła płakać z każdą chwilą coraz bardziej.
Przez moment siedziałem sparaliżowany, a potem przytuliłem ją mocno. Wdychałem przyjemny zapach jej włosów. Jedną ręką zacząłem masować ją po ramieniu. Nie miała zamiaru się uspokoić.
Siedziałem z nią na podłodze, kiedy z góry zszedł Yo, który był zdziwiony.
- Co się stało? - zapytał.
- Nie wiem do końca. Masz coś na uspokojenie? - zapytałem.
- Zaraz coś zrobię - oznajmił.
- „Zrobisz”? - powtórzyłem.
- Jestem medykiem - oznajmił z ciepłym i sympatycznym uśmiechem.
- Dobrze mieć, kogoś takiego w drużynie - powiedziałem zadowolony, wracając wzrokiem do Yuki.
Płakała, a ja nie potrafiłem nic zrobić. Szeptałem jej do ucha miłe słowa. Zadawała się ich nie słyszeć, widocznie dalej śniła.
- Yuki - mruknąłem głośniej.
Dziewczyna podniosła głowę i spojrzała na mnie pustymi oczami. W jednej chwili przestała płakać.
- Jak się czujesz? - zapytałem z ciepłym uśmiechem.
- To był sen? - powiedziała zdezorientowana.
- Tak. Wracamy do domu – powiedziałem, przyciągając ją do siebie.
- Ośmieszyłam się - powiedziała z dezaprobatą do samej siebie.
- Wcale a wcale - pocieszyłem ją.
Nagle do pomieszczenia wszedł ciemnowłosy, a w jego rękach spoczywała mała miseczka.
- Szybki jesteś - prychnąłem.
- Jeśli chce się być najlepszy, to trzeba dużo trenować - powiedział, a jego uśmiech poszerzył się.
Szatyn podszedł do nas i wręczył blondynce naczynie, w którym znajdował się ciemnozielona ciecz.
- Wypij, dobrze ci zrobi - powiedział, a głos mu lekko zadrżał.
Yuki powąchała napar i od razu odsunęła ją od siebie.
- Śmierdzi - skomentowała.
- Ale ci pomoże - prychnął.
Twarz zielonookiej wykrzywiła się w grymasie niezadowolenia. Zaśmiałem się.
- Co Cię tak śmieszy?
- Nic takiego – parsknąłem.
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Przyłożyła swoje jędrne różowe usta do naczynia i przechyliła je. Cała substancja spłynęła do jej buzi. Po kilku sekundach połknęła ją.
- To smakowało jak kawa – skomentowała z ponurą miną.
- Wiem, pomyślałem, że trochę dorzucę dla smaku – odpowiedział.
- Ups – szepnąłem.
- Nienawidzę kawy – powiedziała z żądzą mordu na Yoshiro.
Szatyn cofnął się o krok z bolejącym wyrazem twarzy.
- Wybacz – mruknął spanikowany.
- Tylko ten raz, ponieważ jesteś moim nowym przyjacielem! - powiedziała, a jej uśmiech poszerzył się gwałtownie.
Zaśmiałem się i dopiero teraz puściłem blondynkę ze swoich objęć.
Wstaliśmy i udaliśmy się na pokład. Oczywiście nie uniknęliśmy pytań Gabriela. Dopiero teraz zauważyłem, że jest bardzo władczy i poważny.

~*~
Przeciągnęłam się. Pozwoliłam rozprostować się odrętwiałym kończyną. Właśnie wróciliśmy do wioski. Mimo przegranej w Uzushio-Gakure czułam się świetnie. Kiedy weszliśmy do Tsunade-hime, nawet nie zareagowała. Powiedziała, abyśmy byli gotowi na następną misję i poprosiła do gabinetu Naomi.
- Naocchi! - rzuciłam się brunetce na szyję.
- Yucchi, coś ty znowu zawaliła? - zapytała z dezaprobatą.
- Nic – przyznałam.
- Spanikowała przed marionetką – powiedział Kimiś, siedząc na biurku.
- Przecież starałyśmy się – wrzasnęła.
- No ale …
- Żadnych „ale”! Zaraz wracamy do treningu! - przerwała mi.
- Yo ratuj! - schowałam się za chłopakiem.
Zapadła dosłowna cisza. Nikt się nie odzywał. Spojrzałam na nich zdziwiona. Nie wiem, co sobie pomyśleli, aczkolwiek coś się zrodziło.
- Yo - pomachałam mu dłonią przed twarzą.
- Naocchi – podobną czynność wykonał Kimiś przed Naomi.
- Naomi, czy zadanie wykonane? - zapytała blondynka.
- Eee, tak Hokage-sama! - powiedziała strasznie zawstydzona.
- Tak więc. Panna Kurosaki odwiedziła, Sunę i znalazła jednego z „pojemników” Ducha Wewnętrznego Ookami.
- Ookami! - powiedziałam podekscytowana.
- Tak wilczek, tylko go nie zjedz – zakpił Kazuyoshi.
- Ej! - pisnęłam.
- Kiedy otrzymam wiadomość od Garry, możecie wyruszać. A teraz wracajcie i odpocznijcie – powiedziała kobieta.
Opuściliśmy pomieszczenie i nagle zostałam porwana przez Kurosaki. Zabrała mnie bardzo szybko przed budynek.
- Kto to był!? - zapytała zdyszana.
- Kto? Yo? - spojrzałam na nią pod kątem. - Yoshiro Shirayuki, medyk – powiedziałam.
- Ciacho z niego – powiedziała zawstydzona.

~*~
- Hito, kim była ta brunetka? - zapytał Yo.
- Przyjaciółka Yucchi – oznajmiłem.
- Coś więcej?
- Naomi Kurosaki – Uchiha. Tyle wiem.
- Jest naprawdę ładna – powiedział zawstydzony.

~*~
Wróciłem do domu razem z Kazuyoshim i Yuki. Słońce kończyło swoją wędrówkę na horyzontem, przez co niebo przybrało odcień czerwieni.

<*> 
ROZDZIAŁ ZOSTAŁ ZEDYTOWANY!

3 komentarze:

  1. Rozdział! Rozdział! Rozdział!
    Tak się cieszę~!
    Jest taki słodki...
    Hitoki (Hito i Yuki) są naprawdę sweet *___*
    Jeszcze to jak razem fajnie wypadli w tym statku xD Ale trochę początku nie ogarniam, ale to wszystko przez ten mój mózg, który trochę za mało informacji pomieszcza, a mam ich już nadmiar >.<
    I jeszcze ta ostatnia scenka ^_^ Dzieje się, dzieje *_* Więc wiesz Yukiś, pisz pisz i weny życzę ;*
    Pozdro, Sam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Strzeliło to we mnie jak grom z jasnego nieba!
    O żesz, ale to pomieszałam =.=
    To było takie urocze!! =^.^= Ty wiesz, jak rozweselić człowieka, Yucchi <3 <3
    Ocho, faza na erduszka mi sie rozpoczęła ;o Nanae - hime, Tatsuya :D Tak, naprawdę? Uzała to za komplement? XD No i dostała po głowie XD Tatsuya, to bardzo dobra kobieta x3 No i Nana ją przytuliła, to jest przesłodkie :3
    Gihi, spotkanie Naomi i Yoshiro! Jesteś naprawdę przeboska <33 I jak cię tu nie kochać ? ♥
    Pozdrawiam serdecznie,
    Twoja Utau ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem nikim, nie wyrużniam się niczym, no chyba jeśli można wziąć moją ogromną nieśmiałość co do ludzi to tylko tym się wyrużniam. Lecz jest coś dzięki czemu to ja, tak ja ta nieśmiała osoba żądzi szkołą. Dlaczego? Bo prowadze gazetkę szkolną w wersji bloga. Lecz pewnego dnia do mojej szkoły przybyło kilka znanych osób. I cała szkoła podzieliła się na dwa fronty.. Oprócz mnie. Bo mnie żaden z tych zespołów nie kręci i nie interresuje. Lecz czy ja wiem? Każde z nich stara się coś ze mną zrobić. Tylko co? Tego to ja nie wiem, ale i chyba nie chce wiedzieć..

    Jeśli cię zaciekawiłam to serdecznie zapraszam na : http://ongaku-sekkusu-to-ai.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

wykonała Anaya