„Fobia”
Przemierzaliśmy już
końcówkę lasu. Czekała nas jeszcze przeprawa przez morze. Z
informacji, jakie przekazał nam Gabriel-sensei, wiemy, że
Uzushio-Gakure to ruina. Owe ruiny znajdują się na wyspie, na którą
mamy przedostać się łodziom.
Nie zatrzymaliśmy się
przed osadą, tylko ruszyliśmy po dachach budynków, wprost do
portu. Zatrzymaliśmy się przed jedną z łodzi, aby złapać
oddech. Sensei Podszedł do jakiegoś rybaka i wręczył mu zwój
oraz małą sakiewkę. Znajdowały się w niej pieniądze, co było
logiczne.
Nagle Kimiś szturchnął
mnie w ramię. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego
ciemnoniebieskie oczy. Zrobiłam zażenowaną minę.
-
Naprawdę zapomniałam – palnęłam gapę.
- O co
chodzi, Yuki-san? - zapytał niespodziewanie Yoshiro.
- Nie
nazywaj mnie tak – warknęłam.
-
Jesteś Jouninem – powiedział.
- Co z
tego? Jestem twoją kompanką! Wystarczy Yuki albo Yucchi –
powiedziałam.
- Co
takiego zapomniałaś? - odezwał się brunet.
- Ten
tutaj ma chorobę morską – wskazałam na Nekomimi.
-
Niestety – odezwał się.
Podszedł do nas Jounin.
Był poważny. Nie dziwię się, ponieważ ta misja była wysokiej
rangi, może nawet rangi S. Jedyne co teraz było ważne to dotarcie
na wyspę.
-
Wsiadać na łajbę – rozkazał. - Nie chcę słyszeć o żadnych
chorobach.
Cała nasza czwórka
przytaknęła i bez wahania wykonaliśmy polecenie.
Usiadłam sobie na
ławeczce, która znajdowała się, jak to nasz sensei określił: na
łajbie. Zamknęłam oczy i
pozwoliłam, aby wiatr rozwiał moje niedługie włosy. Kiedyś
sięgały one prawie krzyży, teraz moich łopatek. Cóż miałam
innego zrobić, jak ściąć, skoro mi przeszkadzały.
Poruszaliśmy
się z dużą szybkością. Widocznie kapitan otrzymał sporo za
dostarczenie nas do Uzushio-Gakure.
Wiedziałam,
że Gabriel jest na dziobie wraz z resztą, dlatego nie spodziewałam
się nikogo. Myliłam się. Usłyszałam kroki, ale nie otwarłam
oczu. Wsłuchiwałam się w odgłosy, jakie wydawał osobnik. Zbliżył
się na tyle, że poczułam jego oddech na swojej szyi. Poniekąd
chciałam uderzyć osobnika, lecz zrozumiałam, że Hito. Otwarłam
powoli oczy.
- Co ty robisz – bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.
-
Myślałem, że śpisz – powiedział i się
odsunął.
- Jak widać nie – mruknęłam.
- Jesteś na mnie zła za wczoraj? - zapytał, a w jego oku pojawiła
się dziwna iskierka, która oznaczała smutek.
- Nie – odparłam.
Rozległ
się mocny huk i cała nasza „łajba” się zatrzęsła. Brunet
doznał bliskości z moim biustem. Kiedy
zobaczył moją zezłoszczoną minę, natychmiast się odsunął.
- Ja przepraszam! Nie chciałem! To przypadek! - krzyczał, siedząc
na deskach.
- Nagrabiłeś sobie – zagroziłam.
Zbliżałam
się do niego powolnym krokiem. Nachyliłam
się nad jego spanikowaną twarzą. Uchiha wyglądał, jakby miał
narobić w spodnie. Zachciało mi się śmiać. Delikatnie złapałam
go za podbródek i pocałowałam go w czoło.
- Tylko tym razem, bakayoru! - prychnęłam i poszłam do reszty
załogi.
Upadłem
na plecy, przez chwilę myślałem, że umrę. Odetchnąłem z ulgą
i spojrzałem na niebo. Latał nad nami sokół? Poderwałem się
gwałtownie do góry i dołączyłem do reszty drużyny.
- O Hito – odezwała się Yuki. - Dobiliśmy do brzegu –
oznajmiła wręcz śpiewająco.
- Ehh... - mruknąłem.
Blondynka
spojrzała na mnie wzrokiem pełnym mordu. Odruchowo cofnąłem się
o krok i przełknąłem ślinę.
- Ruszamy! - rozkazał Gabe-sensei.
- Jaki plan? - zapytał Yoshiro.
-
Przez las dostaniemy się rzeki, która przepływa przez wioskę.
Następnie spenetrujemy ruiny w najcichszy sposób. Nie mogą odkryć,
że jesteśmy na ich terenie –
odpowiedział.
- Już o nas wiedzą – powiedziałem lekko zrezygnowany.
- Skąd ta pewność? - zapytała dziewczyna.
- Sokół.
- Nie marnujmy czasu, tylko ruszamy – odezwał się szatyn.
- Yo ma rację – powiedział Nekomimi.
- Yo? - zdziwił się.
- Tak w skrócie – zaśmiała się Yuki.
Bez
ociągania ruszyliśmy w las. Skradaliśmy się, lecz według mnie
już o nas wiedzieli, więc nie było takiej potrzeby.
Dotarliśmy
do rzeki, o której mówił sensei. Tuż za jej skrętem miała
znajdować się wioska. Oczywiście tak było. Rozdzieliliśmy się,
aby przeszukać większy teren.
Udałam
się sama w północną część wioski. Panowała cisza, która
zwiastowała nieszczęście. Wyjrzałam za kawałku zgliszczy i
błyskawicznie poczułam, jak temperatura mi się podnosi.
Byłam
światkiem niecodziennej sytuacji. Szybko się wycofałam. Co
widziałam? Trudno powiedzieć
o tym, a sama myśl sprawiała, że robiło mi się goręcej. Wysoka
ładna blondynka oraz wysoki przystojny mężczyzna, mieli ze sobą
kontakt intymny.
Do
moich uszu zaczęły docierać jęki i ciężkie oddechy kochanków.
Powoli i dyskretnie chciałam się wycofać, kiedy poczułam na moich
plecach drewno.
- Kim
jesteś?! - szepnął.
-
Konoha Jounin – odpowiedziałam równie cicho co osobnik.
Szybkim
ruchem wyrwałam mu kij boo.
Taka broń jest rzadkością w obecnych czasach. Dzięki niemu
przewróciłam go i usiadłam na nim okrakiem, a boo przystawiłam mu
do szyi.
- Przedstaw się – rozkazałam.
- Pluję na konoszańskie psy – napluł mi na twarz.
Przycisnęłam
mu kij do szyi, umożliwiając mu oddychanie.
- Jeszcze raz. Jesteś z Karehany? - zapytałam najgroźniej, jak
potrafiłam.
- Tsa – mruknął.
- To mam prawo cię zabić – powiedziałam, uśmiechając się, jak
jakaś masochistka.
Usłyszałam
znajomy odgłos szczękania. Uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy
i zastąpił go strach.
- To jakieś jaja – zaśmiałam się histerycznie.
Rozległa
się potężna eksplozja. Od razu wiedziałem co, to oznacza. Yuki
natknęła się na wrogów.
W
niedługim czasie znalazłem się przy miejscu erupcji. Blondynka
siedziała na czterech literach przerażona i wpatrywała się w
marionetkę.
- Kurwa – syknąłem.
Dym
opadł i moim oczom ukazał się chłopak. Z wyglądu wywnioskowałem,
że był w moim wieku. Miał dłuższe białe włosy, ciemne oczy,
niebieskie ubranie, czerwony kij boo. Na jego twarzy widniał chytry
uśmieszek.
- Spodziewaliśmy się, że wkrótce do nas przybędziesz Nekozawa –
zza ruin wyłonił się mężczyzna.
Mężczyzna
miał krótkie białe włosy i żółte oczy. Uśmiechał się, lecz
jego głos był poważny.
Spojrzałem
na nią. Nie wyglądała za dobrze.
-
Wiemy wszystko o twojej fobii – ciągnął. - Razem z Kyoki
będziecie bardzo użyteczne.
- Skąd wy?! - krzyknąłem.
- Wiemy wszystko – odezwał się chłopak.
- Nazywam się Makishima Shougo, jestem przywódcą tej zgrai. Naszym
celem jest obalenie obecnego systemu – mówił. - To jest Liu
Cheng-Long jeden z najlepszych marionetkarzy z Iwa-Gakure.
- Wybraliśmy Yuki, ponieważ jest najsłabszą z klanu Nekozawa –
odezwał się Liu.
- Usagi – mruknęła zielonooka.
- Co? - zapytałem.
- On wygląda jak królik – zauważyła.
Dziewczyna
wskazywała na chłopaka, lecz dalej patrzała na lalkę, która
szczękała zębami.
- Jesteś słaba, ale Kyoki jest najsilniejsza w tobie. Zbierzemy
wszystkie Duchy Wewnętrzne i zniszczymy ten straszny system –
ciągnął.
- Dostaniecie ją po moim trupie! - warknąłem.
-
Nie
jestem z tych dusz szczęśliwych, co niesprawiedliwość przyjmują
z pogodą twarzy* - powiedział, a raczej zacytował.
Dobyłem
kunaia i oczekiwałem na atak z ich strony.
- Jeszcze ja mam coś do powiedzenia! - pojawił się Kazuyoshi.
- Jesteś jej duchem opiekunem? Mizerny jesteś! - zaśmiał się
Cheng-Long.
- Może tak wyglądam, lecz Metalikana jest po mojej stronie –
uśmiechnął się chytrze.
- Zaraz zobaczymy – chłopak i Nekomimi ruszyli na siebie.
Zasłoniłem
sobą dziewczynę, która dalej panikowała z widoku marionetki.
Nawet
nie zauważyłem, kiedy Makishima znalazł się tuż przede mną ze
zwyczajnym nożem. Zacząłem się bronić i atakować. W jego
spokojnych oczach malowała się ekscytacja. Pierdolony
masochista.
Ciągle
nie potrafiłem go zranić ani spowolnić. Był szybki.
- Jak się nazywasz chłopcze? - zatrzymał się.
- Hitoshii Uchiha – przedstawiłem się.
- Jesteś dobry. Rzadko spotykam kogoś, kto dorównuje mi szybkością
– pochwalił mnie.
- Co to ma do rzeczy? Nie pozwolę wam jej skrzywdzić! - warknąłem.
- Dziewczyna i tak będzie nasza – mruknął.
- Póki żyjemy nie!
Jego
usta poruszyły się powoli, lecz nie wydały żadnego odgłosu.
Dobrze wiedziałem co mamrota. Zakład -
rzecz, o której nikt nie może się dowiedzieć.
- Skąd!?
- Nie lekceważcie nas. Czasem lepiej poszukać tej drugiej strony
potulnego chłopaczka.
- Hitoshii! Zmywamy się, jest ich za dużo! - dopiero teraz
zauważyłem, że zjawiła się reszta drużyny.
- Kurwa – syknąłem.
- Nie przejmuj się, jeszcze się spotkamy – powiedział.
Rozejrzałem
się i zobaczyłem więcej członków tej organizacji.
Podbiegłem
do dziewczyny i złapałem ją jak księżniczkę. Yuki nie dawała
znaku przytomności. Jej źrenice były duże i zapatrzone w
przestrzeń.
Wraz
z dziewczyną zniknęliśmy w kłębie dymu, jak pozostali.
Ten
odgłos jest naprawdę straszny. Kiedy go słyszę, moje ciało
sztywnieje i nie mogę nic zrobić. Boję się, że Kyoki mną
zawładnie.
Jednakże
nie byłam do końca głucha. Karehana, chce wszystkich takich jak
ja. To znaczy, że muszę ich wszystkich znaleźć i nawiązać
współpracę.
Tym
razem przegrałam walkę, lecz wojnę o dusze wygram ja!
~*~
Mam nadzieję, że przyjemnie się czytało. Starałam się pisząc całą tą sytuację i dobrze opisać charakter Makishimy. Zaczynam próbować różnych stylów, zaczęłam też więcej czytać, aby poprawić błędy.
*W. Szakspir
Prezentuję również mojego bloga o tematyce fantasy: Iskra Smoka. Brakowało ostatnio fantastyki w moim życiu więc zaczęłam pisać.
Zapraszam teżna mojego bloga o Naruto OC - Zdradzona.
Nie wiem, czy mam dalej przedłużać tą moją dzisiejszą wypowiedź , czy nie.
Nastepny rozdział pokaże się za około 3-4 dni. A w następną niedzielę ONE-SHOT!
Tak wszyscy się cieszą ^^
~Całuje, Yucchi!
Yucchi to ma talent do wpadania w kłopoty. I zauważyłam, że zawsze z nich ją wyciąga Hito. Czyżby zbieg okoliczności? xP
OdpowiedzUsuńA, ja chcę więcej Kimisia! Bo się fochnę xP
Pozdrawiam <33
Poczekaj do następnego rozdziału. Mam dla ciebie niespodziankę.
UsuńWiem ;33
UsuńNie mogę się doczekać ^.^ Założę się, że napiszesz to świetnie :))
OdpowiedzUsuńTylko kto wtedy uprawiał seks xD Dziwne odgłosy z lasu xD
Wybacz, ale moja wyobraźnia źle na mnie działa >.<
I jeszcze ten pieprzony masochista >.< Grrr!
Zabić!
A no i jeszcze HITO <33 Kocham go :D
Ej, ej -,-
A gdzie zdjęcie do rozdziału xD
Pozdro, Sam ;**
Domyśl się. No kto?
UsuńTaka blondynka i Tao < złowrogi śmiech>
Hito jest mój, czy ci się to podoba czy nie. HAHAAHAH
A Makishima jest nieobliczalny. Polecam anime Psycho-Pass, z którego postać pochodzi.
Yo <3 Yoshiro <3 Shirayuki jest mój >.<
OdpowiedzUsuńKimiś ma chorobę morską, no ja nie mogę XD Nawet Kimiś ma swoje słabości XD
Wiesz, jak ja się nie mogłam doczekać tego rozdziału? XD Męczysz mnie, tak bardzo, że no nie moge T.T W następnych dniach mam zamiar w końcu stworzyc Tatsuyę, bo ciągle od tego odbiegam. Postać Gabriela jest interesująca, taki władczy <3 Ale i tak Yo jest MÓJ! XD A, napisałam charakter dla Naomi <3 Taka jest zajebista <3 No sorry, nie wiem, no, zawsze mi odpierdziela po Twoich notkach, Yucchi <3 Ale w pozytywnym sensie <3 Nie mogę się doczekać następnej notki! <3
Pozdrawiam, całuję i weny życzę! <3
Twoja Utau ♥
PS: Nie za dużo napisałam tych serrduszek? XD
Witaj :)
OdpowiedzUsuńfajnie się czyta to co piszesz niezła twórczość ♥
Dziękuje za opinie odnośnie bloga co do link wiem właśnie coś poszło nie tak i będę nad tym jeszcze pracować
Wpadaj częściej pozdrawiam
Dziękuje za wizytę.
Usuń