Mijały dni, a młoda Nekozawa fizycznie
czuła się powoli lepiej. Psychicznie było z nią coraz gorzej. Zaczynała się
poddawać. Miała dosłownie dość wszystkiego. Paskudnie pokłóciła się ze
wszystkimi, na których jej zależało. Spędzała czas samotnie w swoim pokoju.
Wychodziła jedynie na rehabilitacje i spotkania z psychiatrą. Zaledwie kilka
dni temu, Naruto wraz z Jirayą opuścili wioskę.
Emocje górowały nad nią. Rzucała
przedmiotami, przeklinała, szarpała się i pyskowała. Kakashi i Ayame byli
całkowicie bezradni.
Pewnego dnia oboje musieli wyruszyć na
misje. Poprosili więc Asunę, aby jej doglądała. Zgodziła się. Tego dnia
siedziała w salonie i czytała książkę, kiedy tuż przed nią pojawił się duch
Nekomimi. Był przerażony. Powiedział kobiecie, żeby natychmiast poszli do
Yuki, ponieważ zrobiła coś złego. Oboje pobiegli do jej pokoju. Zobaczyli ją w
kącie, rozpłakaną z podciętymi żyłami. Była ledwo przytomna. Spojrzała na nich
pustymi oczami. Zaczęła coraz bardziej płakać. Wyciągnęła rękę w stronę swojego
ducha Opiekuna. Podbiegł do niej i przytulił.
Była to pierwsza próba. Zakończona
niepowodzeniem, na szczęście. Tego dnia powiedziała do Kazuyoshiego: kocham Cię. Stał się dla niej jak brat.
Jej prawdziwy brat Ikuto, przybył kilka
dni później. Był bardzo do niej podobny. Odwiedził ją jak jeszcze była w
szpitalu. Niestety jest on członkiem ANBU Iwa, nie mógł długo zostać. Jest od
niej o pięć lat starszy. Miał talent, dzięki któremu w tak młodym wieku
dołączył do elity.
Drugi raz był podczas rehabilitacji.
Została na chwilę sama. Podeszła do szafki i wyciągnęła proszki. Przedawkowała
je. Po udanej toksykologii, ponownie przybył jej brat. Ponownie powiedziała, że
kocha Kimisia.
Druga próba nieudana. Jak to się mówi do
trzech razy sztuka.
Ten trzeci raz chciała popełnić w
kuchni, kiedy była w domu z Saito i Kazuyoshim. Chciała wbić sobie nóż w serce,
kiedy zobaczyła przed sobą własną matkę. Sceneria się zmieniła. Była obecnie na
łące, a jej rodzicielka była przy nadziei. Zielonooka zaczęła płakać.
-Czy ty, aby o czymś nie zapomniałaś?
"Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake. I wbiję Ci do głowy, że marzenia nie
umierają!" - kobieta zacytowała jej własne słowa.
-Ale... - mruknęła.
-Życie to najagresywniejsza walka i
najpiękniejszy taniec - uśmiechnęła się brązowowłosa.
Córka opuściła ostrze i przytuliła
matkę. Płakała bardzo mocno. Matka zaczęła głaskać swoje dziecię po głowie.
-Walcz- powiedziała i zniknęła, a z nią
cała sceneria.
Blondynka opadła na ziemię. W tym
momencie pojawili się Nekomimi. Usłyszeli metal i upadek. Widząc ją w tym
stanie bali się, że coś złego się stało.
-Będę walczyć - jęknęła. - Będę walczyć
OKA-SAN! - krzyknęła.
Trzecia próba nie powiodła się,
aczkolwiek Nekozawa przyłożyła się do rehabilitacji i do swojej terapii. Po raz
kolejny Ikuto pojawił się w Konosze.
Parę tygodni później.
Nekozawa pomagała czcigodnej posprzątać
biuro. Tsunade przeglądając pewne papiery
nagle natknęła się na coś niezwykłego. Zasłoniła usta ręką i przełknęła
ślinę. Blondynka podeszła do niej zdziwiona. Na papierze widniał dziwny symbol.
-Tsunade-sama, co to znaczy? – zapytała.
-Kłopoty – mruknęła. – Wezwij tu
wszystkich Jouninów!
-Hai! – powiedziała i wyszła.
Yuki poprosiła o pomoc Shizune. Udało im
się wezwać Kakashiego, Ayame, Asunę Sakurai, Sarutobiego, Kurenai i Gaya.
Wszyscy inni byli na misjach.
-Yuki-chan, a Shukaku nie znalazłaś? –
zapytała kobieta.
-Nie – odparła.
-Idź po Shikamaru – rozkazała.
-Oczywiście – powiedziała i opuściła
pomieszczenia w pośpiechu.
Po kilku minutach wróciła z chłopakiem.
-Zacznę od początku. Znalazłam
informacje na temat „Ciche Mgiełki”. Ich kryjówkę znalazła grupa genninów,
przez czysty przypadek. Są to potwory w ludzkiej skórze – przełknęła ślinę i
spojrzała na Hatake. - Kakashi będziesz
kierował grupą uderzeniową. Shikamaru pomoże Ci w strategii. Macie godzinę –
powiedziała, a wszyscy potaknęli.
Wszyscy opuścili pomieszczenie,
lecz zielonooka została. Przyniosła
kobiecie herbatę na uspokojenie, jak prosiła.
-Kim są
„Ciche mgiełki” ? – zapytała.
-Jak już mówiłam, są potworami. Ludźmi
bez skrupułów. Musimy ich zniszczyć,
ponieważ znajdują się za blisko wioski – wyjaśniła.
-Mogę coś powiedzieć? – zapytała
Nekozawa.
-O co chodzi?
-Pozbyła się pani wszystkich Jouninów z
wioski – zauważyła.
-Masz rację.
-Co jeśli Oni zaatakują? – przeraziła
się.
-Taki jest ich plan! Jaka ja jestem
głupia – powiedziała.
-Zostałam ja i moja drużyna, a poza nami
jest wielu utalentowanych genninów- powiedziała pod długiej chwili.
-Nie możesz tego zrobić! – krzyknęła
kobieta.
-Jeśli ja tego nie zrobię, to nikt inny!
– odpowiedziała równie wysokim tonem co Hokage.
-Nie możesz – kobieta upierała się przy
swoim.
-Naruto odszedł. Więc muszę to zrobić –
rozpłakała się dziewczyna.
-Twoje kości nie wytrzymają! – dalej
argumentowała.
-Mam to gdzieś! Jeśli zginą Ci, na
których mi zależy! – krzyknęła i wybiegła.
Biuściasta westchnęła zrezygnowała.
Bardzo lubiła zielonooką, lecz teraz bała się o nią. Nie wiedziała co kobieta w
tej chwili ma zrobić. Jak postąpić?
Przygryzła paznokieć kciuka i myślała.
Oj
Lau, co mam powiedzieć twojej córce? – pomyślała.
Tym czasem dziewczyna biegła przed
siebie. Jak najdalej się da.
Nekozawa zawsze uciekała w jedno
miejsce. Znajdowało się ono przy polu
treningowym. Było to niewielkie jezioro, do którego woda dostawała się dzięki
wodospadowi. Usiadła na kamieniu otaczającym je i rozmyślała.
Cisza zdawała się piękna. Spokojne
dopasowywała elementy układanki, kiedy usłyszała dźwięk łamanych gałązek.
Odwróciła się powoli.
-Kim jesteś? – zapytała zezłoszczona.
-Nazywam się Hitoshii, miało mi –
przedstawił się. – Co tu robisz? – zapytał spokojnie.
-Nie twoja sprawa – żachnęła się.
-Cierpisz, to widać – powiedział ze
szczery m uśmiechem.
-Co ty możesz wiedzieć?! Nikt nie
sprawił, ze twoje marzenie poszło się pieprzyć! – krzyknęła podenerwowana.
W oczach blondynki zaczęły zbierać się
łzy.
-Już niedługo znowu się uśmiechniesz –
powiedział.
Brązowowłosy był gdzieś wyższy o głowę
od dziewczyny. Podszedł do niej powoli i przytulił ją. A na jego twarzy pojawił
się ciepły uśmiech. Yuki poczuła się bezpieczna w jego objęciach. Pozwoliła
swoim łzą wypłynąć. Poczuła, że Hitoshii jest godny zaufania. Odsunęła się od
niego i spojrzała w jego błękitne oczy.
-Jestem Yuki. Yuki Nekozawa – mruknęła.
-Powiesz mi dlaczego płaczesz? –
zapytał.
Nekozawa usiadła na ziemi i westchnęła.
On również usiadł. Po chwili opowiedziała mu wszystko. Od śmierci jej rodziców,
aż do walki z Akatsuki i o jej trzech próbach samobójczych. Czuła, że mogła mu
zaufać, więc nie kłamała. Kiedy skończyła, poczuła się lżej.
-Życie to najagresywniejsza walka i
najpiękniejszy taniec – powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Skąd znasz te słowa!? – wybuchła nagle.
-Skąd? Mój opiekun tak powtarza –
powiedział zdziwiony jej reakcją.
-Kilka tygodni temu, ukazała mi się
matka – powiedział smutno.
-No i?
-Powiedziała dokładnie to samo –
wyjaśniła.
-Czu twoja mama nazywała się Laureeki? –
zapytał zdziwiony.
-Tak! – krzyknęła.
-Była ona przyjaciółką Araia. Spotkałem
ją osobiście kiedy miałem pięć lat- powiedział zdziwiony. – Mówiła, że musi
wracać do córki.
-Nie pamiętam jej za dobrze –
powiedziała. –Rzadko bywała w domu.
-Kto cie wychowuje teraz? –zapytał.
-Kakashi Hatake – odpowiedziała smutno.
Nagle ciemnowłosy złapał ją za policzka i
rozciągnął.
-Koniec tych smutków! Uśmiechnij się, bo
masz naprawdę piękny uśmiech! – zaśmiał się.
-Dobrze - wyjąkała.
Przez całą noc rozmawiali o głupotach.
Co lubią, czego nie. Zaczęło świtać, więc Yuki musiała iść, ponieważ ktoś może
się o nią martwić. Pożegnali się jak starzy przyjaciele. Obiecali się spotkać
po obiedzie.
Blondynka szła ulicą prowadzącą do domu,
kiedy w jej głowie zaświtała jedna ważna myśl. Przecież on przypomina Itachiego! Nie możliwe aby był z klanu Uchiha!
– przystanęła.
Nagle ziemia się zatrzęsła. Obok
dziewczyny pojawił się Kazuyoshi. Był równie przestraszony co ona. Pomógł jej
wstać i spojrzeć na nieznaną budowlę która wyrosła w środku wioski. Była to
okrągła wieża. Upiorna i przyprawiająca o gęsią skórkę. Z jej okien zaczęły wylatywać
nietoperze. Jedne mniejsze, a drugie do przesady duże. Po chwili rozległy się
krzyki. Yuki pobiegła przed siebie i widziała jak te zwierzęta atakują prostych
ludzi.
-Kimiś, pomóż im! – krzyknęła.
-Hai! – odpowiedział i ruszył do walki.
Pozbył się wszystkich stworzeń.
Zielonooka spojrzała w kierunku słońca. Przestraszyła się i złapała za
naszyjnik. Jej źrenice poszerzyły się gwałtownie. Słońce zostało zakrywane
przez księżyc, dopóki wszędzie nie nastąpiła ciemność. Latarnie automatycznie
się włączyły. Rozległ się przeraźliwy chłód. Dziewczyna podbiegła do ducha i pociągnęła go
za sobą do miejsca, z którego wracała. Na szczęście spotkała tam Hitoshiiego.
Rozmawiał z kimś. Poczekała chwilę w zaroślach.
-Widzisz tą wieżę? – powiedział
mężczyzna. – Nasz plan się rozpoczął.
To
nie możliwe
– pomyślała. Zielonooka starała się przypomnieć, gdzie tego człeka widziała.
Kiedy jej się udało nie mogła uwierzyć. Widziała dane poszukiwanych ninja rangi
S. On był jednym z nich.
W końcu miała dość siedzenia w krzakach.
-Hitoshii! – powiedziała zdziwiona wychodząc.
-Yuki? – zdziwił się jej obecnością.
-Dlaczego? – zaczęła płakać. – Jesteś z
mordercą?! – krzyknęła.
-Mordercą? Pan Arai nikogo by nie zabił!
– zaprzeczył.
-Jest poszukiwanym ninja rangi S! –
krzyczała.
Z krzaków wyszedł Kimiś.
-Oj. Ty jesteś Nekozawa? – zapytał
mężczyzna.
-Tak.
-Twoja matka była niezłą dziwką –
powiedział i uśmiechnął się złowrogo.
-Uso- mruknęła.
-Zabiłeś jej matkę i ojca – powiedział
Nekomimi.
-Hito, nie chciałem, abyś się w ten
sposób dowiedział o moim życiu – powiedział chłopaka.- Zabiłem twoich rodziców
i wiele innych ludzi – zwrócił te słowa do dziewczyny.
Nastąpiła chwila ciszy. W tym momencie
Yuki zaczęła mieć poważny dylemat, którego nie mogła pojąć. Nigdy nie myślała o
zemście, ale stojąc przed mordercą jej rodziców nie wiedziała co robić.
-Hito, zabij ją. Ona i tak nie może
walczyć, więc pójdzie ci łatwo – powiedział Arai.- Widzisz podda się bez walki.
-Manipulacja jest okrucieństwem! –
podniosła dumnie głowę. – Nie możesz dać się takiemu debilowi! Masz talent,
aczkolwiek wykorzystujesz go w podłych celach tego człeka! – mówiła pewna
siebie.
Hitoshii stał zdziwiony tym wszystkim.
Nie wiedział co powiedzieć. Poczuł więź z Nekozawą, a jego opiekun kazał mu ją
zerwać i to w najgorszy sposób. Przez śmieć. Był też zdziwiony tym, że ona tak
szybko poznała jego sekret.
-Dobrze wiem, że jesteś jednym z
Uchihów! Nie wyprzesz tego, racja! - krzyczała.
-Jak...? - zapytał lekko przerażony.
-Itachi Uchiha był dla mnie jak drugi
brat! Brat, który zawsze był przy mnie! - odpowiedziała.
-Wystarczy tego. Zabij ją Hito -
poganiał mężczyzna.
Nastąpiła chwila ciszy. Hito próbował z
całych sił wybrać to co będzie dla niego lepsze.
-Wszystko muszę robić sam - mruknął
zrezygnowanie Arai.
Manipulator pojawił się za dziewczyną i
przyłożył jej Kunai do szyi. Trzymał go w lewej ręce, ponieważ był mańkutem.
Kazuyoshi odwrócił się do dziewczyny zdziwiony. Nie wyczuł tego, przez co jego
panienka jest teraz w niebezpieczeństwie.
-Hitoshii - zaczęła powoli zielonooka.
-Teraz jest twoja decyzja. Teraz możesz się przyczynić do śmierci kolejnej
osoby, albo walczyć. Sam mi powiedziałeś, że życie to najagresywniejsza walka i najpiękniejszy taniec. Mam
rozumieć, że były to pusta słowa?
-Nie, ale ...
-Ja zamierzam walczyć! O przyjaciela! -
krzyknęła.
Yuki zaczęła przykucać, przez co na jej
prawej powiece powstało zadrapanie przez Kunai. Nie była do dosyć głęboka rana,
aczkolwiek dało się otwierać oko. Zaczęła wykonywać pieczęci i przetarła palcem
po powiece, żeby zdobyć krew.
-Kuchiyose no jutsu: Saito Hajime! -
położyła dłoń na ziemi.
Na trawie pojawiła się pieczęć. Po
chwili z kłębu dymu wyłonił się Nekomimi. Na ciele blondynki zaczęły pojawiać
się znikąd lekkie zadrapania. Jej kości ponownie zaczęły się sypać.
-Yuki-hime! - krzyknął Saito i zabrał
dziewczynę na bezpieczną odległość.
-O kolejny - mruknął mężczyzna.
Zielonooka zasłoniła zakrwawione oko
dłonią.
-Mimo wszystko zamierzam walczyć! -
krzyknęła.
-Jak się trzyma twój ojciec Hajime ? -
zapytał.
-Ty to ... - zaczął Nekomimi.
-Naprawdę jesteście podobni -
podsumował.
-Osz ty! - wycedził przez zaciśnięte
zęby.
-Ciche Mgiełki zniszczą wioskę. Taka
smarkula jak ty nic nie zrobi - powiedział Arai.
-Suiryuudan no Jutsu - rozległy się
znajome dla Yuki głosy.
Z wody, pochodzącej z jeziorka wyłoniły
się dwa bliźniacze smoki. Uderzyły one i w Araia, i Hitoshiiego. Z zarośli
wyskoczyli bracia Mashiba i stanęli w obronie przyjaciółki. Członkowie Cichych
Mgiełek wstali. Manipulator pojawił się obok podwładnego i położył mu dłoń na
ramieniu. Nekozawa dostrzegła poruszenie ust chłopaka. Mówił: pomocy.
-Hitoshii! - krzyknęła, lecz oni
zniknęli.
Chcąc nie chcąc, dziewczyna musiała
opowiedzieć zgromadzonym wszystko co się wydarzyło. Czuła się odpowiedzialna za
Hito, mimo że należał on do tej złej organizacji, która przypominała jej
Akatsuki.
-Kenta, daj mi swój ochraniacz -
powiedziała.
-Oke - powiedział i wykonał jej
polecenie.
Blondynka założyła go tak, aby zakryć
swoją ranę na oku. W tym momencie zaczęła przypominać swojego wuja.
-Kimiś, Saito będziecie moimi oczyma? -
zapytała.
-Zrobimy dla ciebie wszystko -
powiedzieli.
-Yuki nie
możesz! – powiedział ciemnowłosy.
-Nie mam
wyboru Hiro! – opowiedziała dziewczyna.
-Hiro ma
rację! Jeśli będziemy musieli to zatrzymamy cię siłą! – przyłączył się do
wypowiedzi brat ciemnowłosego.
-Muszę Go
uratować! Nawet jeśli jest naszym wrogiem! On dla mnie wiele znaczy! -
krzyknęła.
-Ale ...
-Nie czujecie tego co płonie w jej sercu
- powiedział Hajime. - Jej Wola Ognia nadal Płonie!
-Jeśli będziecie chcieli ją zatrzymać,
my was zatrzymamy - dołączył się Kazuyoshi.
-Proszę. Odpuście - powiedziała w końcu.
-Hiro, Kenta idźcie do Hokage i powiedźcie jej wszystko. Ja idę do wierzy.
Bracia popatrzeli po sobie i
przytaknęli. Ruszyli od razu nie zwracając uwagi na nic. Hiro odwrócił się
jeszcze do dziewczyny.
-Masz wrócić cała - rozkazał.
-Jasne.
Blondynka stanęła na jednym z dachów
wioski. Stała przed mroczną wieżą, która wyrosła z podziemi. Po całej wiosce
krążyły krwiożercze nietoperze. Dziewczynie udało się bezpiecznie dotrzeć do
głównego wejścia. Spojrzała na towarzyszy i popchała duże, ciężkie drewniane
drzwi. Otwarły się ze skrzypieniem, co nadawało jeszcze gorszego klimatu. Kiedy
weszli do środka, drzwi się zamknęły i wszędzie panowała ciemność. (Autorka podbiegła do drzwi i szarpnęła je.
Nie chciały się odtworzyć. Dusza autorki zaczęła przeklinać pod nosem xP).
Nekozawa obejrzała się za siebie, lecz nie przejmowała się tym zbytnio.
(-Co
kurwa nie widzisz! To źle wróży!- krzyknęła autorka.)
-Nie podoba mi się to - mruknął
Nekomimi.
-Kazuyoshi ma rację - burknął Saito.
(Pająki,
węże - mruknęła - czy ty tego nie czujesz Nekozawa! - Krzyknęła autorka
ściskając książki)
Nagle jedna po drugiej pochodnia zaczęła
się zapalać. Blondynka poczuła jak włoski na karku stają jej dęba. Przełknęła
ślinę, lecz w obecnej chwili paraliżował ją strach. Coś pełzało jej po karku. Zaczęła
się jąkać, a jej źrenice poszerzyły się gwałtownie.
-Yuki-hime, co się stało? – zapytał
wyższy Nekomimi.
-Mo.. mo.. mo ja.. ja .. ja szszszszyja – syknęła.
Przyjaciele dziewczyny mrugnęli
zdziwieni. Widząc przerażenie swojej pani podeszli bliżej. Zobaczyli małego
węża jak pełza jej po obojczykach. Blondyna uśmiechała się przerażona. Jednym
płynnym ruchem, został zdjęty przez Hajime.
(-A
nie mówiłam – prychnęła autorka)
Nekozawa odetchnęła z ulgą. Spojrzała na
schody prowadzące na górę.
-Idziemy – powiedziała cicho.
Kiedy zrobili kilka kroków w ich stronę,
ni stąd, ni zowąd z sufitu spadła czarnowłosa kobieta. Miała na sobie dziwne kimono, podkreślające jej
krągłości i węże wychodzące jej z między piersi. Zielonooka zaczęła się nerwowo
śmiać.
-Niech ktoś powie, że to żart –
powiedziała prawie zrozpaczona.
-Nazywam się Okatsu, wasza droga tutaj się kończy – powiedziała.
-Pokonam Cię,
choćby nie wiem co! – krzyknęła dziewczyna już wściekła.
Purpurowe oczy
kobiety zatrzymały się na Nekomimi Ikuto. Oblizała sobie wargi w znaczący
sposób. Całą trójkę przeszedł nieprzyjemny dreszcz po plecach.
(Aktorka się wzdrygnęła. –Skąd ja biorę te
cholerne pomysły!- krzyknęła i złapała się za głowę.)
-Daruj sobie.
Nie jesteś w moim typie – spławił ją.
-Jeszcze się
przekonamy – powiedziała Biuściasta i ruszyła do ataku z kunaiem w dłoni.
Rozpoczęła się
walka. Okatsu dobrze wiedziała, że Yuki jest słabym ogniwem, ponieważ jest
chora śmiertelnie. Ruszyła na nią z taką szybkością, że Opiekunowie nie
zareagowali. Blondynka zmarszczyła brwi i wykonała błyskawicznie pieczęcie. W
jej prawej dłoni ukazało się Raikiri. Jej przyjaciele widzieli ciemnowłosą jak
jest strasznie blisko ich pani, lecz zdziwili się, że wykonała ona Jutsu
Kakashiego. Na całe szczęście Nekozawa była szybsza i uderzyła brunetkę prosto
w serce, skąd spod jej kimona wystawały węże. Węże syknęły i spłonęły, a
kobieta odleciała z powrotem na swoje miejsce. Na ciele dziewczyny pojawiły się
różne płytkie zadrapania.
-Wszystko w porządku, Yukiś? – zapytał
Kimiś.
-Hai – podeszła do nich. – A teraz
skopmy jej tyłek.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się
śmiech, który należał do Okatsu. Cała trójka ustawiła się w pozycji do ataku.
Biuściasta wstała i oblizała wargi. Robiło się nie ciekawie. Niczemu nie
oczkującym towarzyszą, z jednego z okien wpadła drużyna ósma. Hinata, Kiba z
Akamaru i Shino.
-Mina! – powiedziała zachwycona Yuki.
-Hokage nas przysłała. Lećcie do góry! –
powiedział Kiba, na co jego mały piesek zaszczekał.
-Bardzo wam dziękuję – uśmiechnęła się.
– Kimiś, Saito idziemy!
-Hai- odparli jednocześnie.
Całą trójka ruszyła po schodach do góry
zostawiając drużynę ósmą z kobietą-wąż. Przez dłuższy czas biegli. Nie widząc
końca tych schodów. Nekozawa powoli opadała z sił. Na jej szczęście ukazały się
duże drewniane drzwi. Popchali je jednocześnie i weszli do okrągłego
pomieszczenia. Panowała cisza, nawet muchy nie było. Przez drzwi po drugiej
stronie wszedł mężczyzna, który był naprawdę poważnie zbudowany. Już na
pierwszy rzut oka, wyglądał na trudnego przeciwnika. Rozległ się dźwięk
tłuczonego szkła. Przed oczami wszystkich mignął zielony cień.
-Konoha Senpū! – rozległ się krzyk.
-Lee! – krzyknęła uradowana.
Do pomieszczenia wskoczyli również
Tenten i Neji.
-Tsunade-sama nas wezwała. Ruszajcie –
powiedział Neji.
-Yuki zaczekaj! – pojawiła się Sakura.
-Sakura-chan!- powiedział Kazuyoshi.
-Sakura-chan!- powiedział Kazuyoshi.
-Wyleczę was!
Wszyscy przytaknęli. Różowowłosa zaczęła
leczyć blondynkę.
-Pobiegnę z wami na górę, aby wam pomóc
– oznajmiła.
-Dziękuję – szepnęła do przyjaciółki.
Drużyna Gaya dawała z siebie wszystko i
doskonale sobie radzili. Haruno zakończyła leczenie. Ruszyli czwórką do drzwi.
Po ich otwarciu, ponownie ukazały się schody. Biegli do góry, nie patrząc za
siebie. Otwarli kolejne drzwi. Tym razem w pomieszczeniu czekał na nich
mężczyzna o długich białych włosach i przepasce na oku.
-Jestem Mamai. Zakończę waszą drogę! –
krzyknął wściekły.
-Nic z tych rzecz- krzyknęła Ino
wskakując do pomieszczenia przez okno.
Za blondynką pojawił się Choji.
-Lećcie na górę! Zostały wam tylko jedno
piętro – oznajmił grubas.
-Dzięki – powiedział Saito.
Ruszyli do drzwi, lecz drogę zasłonił im
mężczyzna. Szybkim ruchem Akimichi wbił białowłosego w ścianę. Jego przyjaciele ruszyli do swojego celu, za
którym były kolejne schody. Po wdrapaniu na czwarte piętro, pomieszczenie było
puste. Wszyscy zdziwili się. Sakura spojrzała na sufit. Po chwili zrobiła tak
reszta. Na suficie znajdowała się ogromna tarantula. Z kłębu dymu pojawiła się
przed nimi kobieta o ciemno fioletowych włosach. Była podobna do tej Okatsu.
-Jestem Kaiyo, siostra Okatsu –
przedstawiła się. – Czas najwyższy was zabić!
Nagle ściana się rozwaliła. Przez dziurę
weszła powoli Hokage i Shizune, a za nimi pojawili się Izumo i Kotetsu.
-Yuki masz ostatnią szanse! Biegnij do
góry! – krzyknęła Tsunade.
-Dziękuję! – krzyknęła i od razu
wykonała polecenie.
Kiedy Nekozawa opuściła pokój.
Blondwłosa kobieta uśmiechnęła się wrednie.
-Zobaczymy co masz w tych cycuszkach –
prychnęła.
-Więcej od ciebie – zakpiła sobie Kaiyo.
Dziewczyna wraz z towarzyszami była już
na szczycie. Przejrzałą się bacznie przestrzeni. Na skrajach znajdowały się
kolumny, a na środku ołtarz, przy którym stał Uchiha i Arai. Wszyscy
zmarszczyli nerwowo brwi, lecz nie Yuki.
-Hitoshii! – zawoła.
Od razu ciemnowłosy i jego opiekun
odwrócili się.
-Dlaczego…
Dlaczego to robisz? –zapytał zaciekawiony.
-Ponieważ,
jesteś moim przyjacielem! Osoba, która łamie zasady to śmieć, lecz osoba która
porzuca swoich przyjaciół jest gorsza od śmieci! – krzyknęła.
-Yuki … -
szepnął.
-Wracajmy
razem, Hitoshii! – powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Nie pozwolę
wam na to! – krzyknął mężczyzna.
Zapadł
moment ciszy.
-A tak w
ogóle co ty możesz mi zrobić? Przecież twoje kości się sypią! – zakpił.
-Będę walczyć
– powiedziała poważnie. – Kimiś, ruszamy!
-Hai, Yukiś!
– odparł duch.
-Arigato,
Yuki. Arigato… - mruknął Hito.
-Udowodnię
wam, że Wola Ognia nadal płonie! – krzyknęła.
Dziewczyna
wraz ze swoim duchem Opiekunem ruszyła. Oczywiście Saito i młoda Haruno
przyłączyli się. Brązowowłosy oddalił się prawie na skraj wieży. Wpatrywał się
w swoją prawdziwą przyjaciółkę, która ryzykuje dla niego życiem.
-Kimiś,
pamiętasz o czym rozmawialiśmy tamtej nocy – krzyknęła atakując mężczyznę.
-Jasne –
odpowiedział odskakując od mężczyzny.
-Zróbmy to!
– rozkazała.
-Hai!
Dziewczyna
odsunęła się na bezpieczną odległość. Wykonała pieczęcie i po chwili wyrósł jej
ogonek i uszka. Ni stąd, ni zowąd poczuła ucisk w sercu, lecz ukryła go
dokładnie.
-Renjutsu: Chīsana ippo*!
- krzyknęła.
Na jej ciele
pojawiły się już poważne rany.
-9 Seikatsu* –
krzyknęła i w mgnieniu oka jej rany zasklepiły się.
Chcesz szybkości
i siły?
– usłyszała w głowie.
-Nie
tym razem Kyoki*! – krzyknęła i ruszyła na swojego przeciwnika.
Pożałujesz
swojej decyzji! –
krzyknął głos w jej głowie.
Kazuyoshi
wykonał kilka pieczęci i położył dłoń na ziemi.
-Kuchiyose
no Jutsu: Doragon! – krzyknął.
Z
wielkiego kłębu dymu wyłonił się potężny czarny smok, który ryknął gniewnie.
Arai odsunął się przerażony. Odsłonił się i dziewczyny przejechały mu po ciele.
Jedna po plecach, a druga po piersi. Od razu odskoczyły. Wieża zatrzęsła się.
-Tsunade-sama
się wściekła! – krzyknęła różowowłosa.
-Widzisz
Arai – zaczęła Nekozawa. – Przez swoją ikrę, przeniosłam się do Nekoworld. Tam
pokonałam tego smoka – mówiła podchodząc do stworzenia, które unosiło się w
powietrzu obok wieży. Dotknęła jego policzka i zaczęła je głaskać. – Kilka dni
temu, byłam tam ponownie, aby porozmawiać z Gajeelem*. Zawarliśmy pakt,
aczkolwiek tylko Kimiś może go przywołać, gdyż jestem za słaba – ucałowała jego
policzek i odwróciła się z powrotem do swojego przeciwnika. – Dlatego
przegrasz!
-Nie
możliwe! – odparł przerażony tak bardzo, że upadł na ziemię.
-Masz
dwie rany – zauważył Saito. – Teraz twoja śmieć jest szybsza.
-Gajeel,
wykończ Go! – rozkazała smoku.
-Jak
sobie życzysz pani – powiedział i ryknął.
Smok
odleciał na sporą odległość. Yuki podbiegła do Hito i złapała go za ramię.
Pociągnęła go w stronę przepaści. Zaczęli spadać. Wpatrywał się w nią zdziwiony. On natomiast
uśmiechnęła się do niego i po chwili przytuliła.
-Tetsuryū no Hōkō* – krzyknął smok.
Ryk smoka przybrał strumień ogromnych rozmiarów o
kolorze szarym i zieleni. Był strasznie potężny i piękny zarazem. Swoją siłą
zniszczył całą wierzę. Zielonooka dostrzegła na dole wszystkich przyjaciół.
Tsunade-sama, drużynę ósmą i pozostałych. Uśmiechnęła się i zaczęła
płakać. Uchiha objął ją jedną dłonią, a drugą zaczął ją głaskać po głowie. Na
jego twarzy pojawił się spokojny uśmiech.
-Uratowałaś mnie, dziękuję – szepnął jej do ucha.
Ona zaczęła się coraz bardziej wtulać w jego tors.
W jednej chwili wieża przestała istnieć. Smok zniknął w kłębie dymu. Hitoshii
złapał przyjaciółkę, jak księżniczkę. Wszystko zasłonił kusz. Szatyn przykucnął
na ziemi, lecz po chwili wyprostował się. Pozwolił Nekozawie stanąć na równe nogi,
lecz zachwiała się i ponowie wpadła w jego objęcia. Czuła się wykończona. Nagle
pojawili się Jounini. Zaczęli klaskać. Hatake i jego narzeczona uśmiechali się szczęśliwie.
Hokage od razu zaczęła ją leczyć. Kakashi i Ayame podeszli do niej i
przytulili.
-Jesteś Uchiha – zapytał kopiujący Ninja.
-Skąd?! – zapytał zdziwiony.
-Wuj posiada Sharinngana od przyjaciela –
powiedział z uśmiechem zielonooka.
Wszyscy inni wpatrywali się zdziwieni w chłopaka.
Nie wyglądał jak jeden z Uchihów, aczkolwiek znaczył wiele dla ich przyjaciółki
więc postanowili mu zaufać.
Kilka
dni później.
Yuki
nie wiedząc dlaczego, została wezwana do Hokage. Cały czas spędzała z Hito,
który musiał zdać egzamin na Genina. Było to błahe. Tsunade zarządziła, że będzie
on należał do Trzynastki, oczywiście nie skreślała Nekozawy.
Blondynka
zapukała do drzwi i po usłyszeniu „wejść”, otwarła drzwi.
-Chciał
mnie czcigodna widzieć – powiedziała.
Hitoshii
zamknął drzwi i podeszli oboje do białowłosej kobiety, która również stała
przed biurkiem.
-Yuki,
Hitoshii to jest Nanae Yasuda. Królowa Śniegu - przedstawiła białowłosą.
Jak
kultura nakazywała ukłonili się.
-Zabiera
Cię do Yuki-Gakure! – wskazała blondynkę.
-Ale
dlaczego!? – powiedziała zdziwiona.
-Jest
tam ktoś z moich podwładnych, kto może cię wyleczyć – oznajmiła Królowa.
-Ale…
co z Hitoshiim?
-Nie
martw się. Asuna się nim zajmie – powiedziała Hokage.
-Dobrze,
ale teraz?
-Tak.
-Idź
pożegnaj się ze wszystkimi. Masz godzinę, czekam przy bramie – powiedziała Nanae
i wyszła.
-Tu
nasze drogi się rozstają. Obiecuję, że wrócę! Będę gotowa i stawie czoła przeciwnością
losu! – powiedział do kobiety i uściskała ją po chwili.
Wszyła
z jej gabinetu razem z szatynem. Na korytarzu przystanęła.
-Możesz
coś dla mnie zrobić? – zapytała.
-Oczywiście.
-Pożegnaj
wszystkich ode mnie – powiedziała.
-Dlaczego
sama nie …
-Nie
cierpię pożegnań – przerwała mu.
Przez
chwile wpatrywała się w ziemię i przygryzła wargę. Następnie spojrzała w oczy
przyjaciela. Rzuciła się na niego i pocałowała go w usta. Szybko się odsunęła i
ruszyła szybko w stronę wyjścia.
Tego
dnia słuch po niej zaginął…
Na blogu Yami poznacie trening Yuki w Yuki-Gakure.
Z racji tego, iż zostałam poinformowana, że na początku lutego będę miała operację. O.o Zaczynam już pisać serię drugą. Chcę przeprosić Yami za to, lecz pisać może tak jak jej się podoba. Tylko nich się trzyma treści tutaj. Nie wiem kiedy wrócę ze szpitala w lutym więc chcę jak najwięcej napisać. Oczywiście błędy są. Zaczynam się uczyć stosować akapity xD. W między czasie zapraszam na kagamicchi-story.blogspot.com znajduje się tam moja własna twórczość, aczkolwiek historia jest strasznie poryta.
Szczęśliwego! Tym razem Yucchi!
<*>
*Laureeki - matka Yuki.
*Suiryuudan no Jutsu - znane Jutsu, tworzy one smok z wody, lecz musi się być blisko wody.
*Konoha Senpū - nasze kochane wejście Lee!
*Okatsu i Kaiyo pochodzą z anime Brave10 - bardzo mi się dopasowały więc nie marudzić!
*Chīsana ippo - małe kroczki - zwiększa szybkość - wymyślone przeze mnie.
*9 Seikatsu - dziewięć żyć - wymyślone przeze mnie
*Kyoki - szaleństwo, które ogarnęło Yuki w poprzednim rozdziale
*Gajeel - imię pochodzi z anime Fairy Tail - jako do smoka bardzo mi się spodobało.
*Tetsuryū no Hōkō - Ryk metalicznego smoka - czy jakoś tak xD
*Nanae Yasuda - Królowa Śniegu - pochodzi z bloga Yami.
Na blogu Yami poznacie trening Yuki w Yuki-Gakure.
Z racji tego, iż zostałam poinformowana, że na początku lutego będę miała operację. O.o Zaczynam już pisać serię drugą. Chcę przeprosić Yami za to, lecz pisać może tak jak jej się podoba. Tylko nich się trzyma treści tutaj. Nie wiem kiedy wrócę ze szpitala w lutym więc chcę jak najwięcej napisać. Oczywiście błędy są. Zaczynam się uczyć stosować akapity xD. W między czasie zapraszam na kagamicchi-story.blogspot.com znajduje się tam moja własna twórczość, aczkolwiek historia jest strasznie poryta.
Szczęśliwego! Tym razem Yucchi!
*******OOOOOOOOOOOOOOO*******************
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT!!!
Bożę! Zajebioza! I jeszcze takie zajbiszte zakończenie!
Hitoshii!!!! On jest taki.. taki... super.
Ale i tak najlepsza jest Yuki - chan.
To było naprawdę dobre! Naprawdę dobre! (za dużo niekrytego krytyka xD)
Ale poważnie. Strasznie mi się podoba ten blog!
Pozdrawiam i życzę weny! <3
Asu - cha
Dziękuję ci strasznie. Nie wiesz jak takie słowa budują. Dziękuję też za doskonałą instrukcję. Za jakiś czas stworzę cóś! Myślę, że się każdemu czytelnikowi spodoba!
UsuńBuja, przeczytałam XD No nie no, to było przeboskie, świetne zakonczenie serii.
OdpowiedzUsuńHitoshii, hyhyh ♥ Yuki, hyhyhy ♥ no i nawet Naanaaae! Była tu! Świetnieee ♥♥
Nie umiem pisać komentarzy, ale wiesz przecież, że mi siępodobałoo :33
Pozdrawiam kochana,
Twoja Utau ♥
Starałam się i to bardzo i myślę, że mi się udało. Tylko dalej smuci mnie, że tak mało osób czyta. Ja się staram a mi tylko spam zostawiają.
Usuń