poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 5 "Jesteśmy drużyną, nikogo nie poświęcamy!"

Ty debilu! To nie Gaara!
Przepraszam, mistrzu!
To na dodatek nie chłopak!
Błagam o wybaczenie!
Spaw aby jej śmierć była długa i bolesna!
Tak mistrzu!
Zabijesz ją wtedy, kiedy powiem to ją zabijesz!
Hai, sensei!
Zamaskowany mężczyzna zbliżał się do Yuki dużymi krokami. Chciała uciec, lecz miała skrępowane ręce i nogi. Na jej skórze znajdowały się już nie wielkie zadrapania. Również była przypięta do jakiś rur. Mężczyźni skonfiskowali dziewczynie ekwipunek, znajdował się on obecnie na stole, na przeciwnym końcu pomieszczenia. Nekozawa strasznie się bała, wiedziała, że trafiła w ręce mistrzów marionetek. Owe marionetki znajdowały się na ścianach. Zaczęły ją z czasem przerażać. Ich szczęki były najgorsze. Blondynka cały czas szukała czegoś, czym mogła się obronić. Ciemnowłosy znajdował się już parę kroków przed nią, kiedy jej dłonie znalazły igły, które zdały jej drobne rany. Yuki potrafiła perfekcyjnie kontrolować chakrę, więc wykorzystała tą umiejętność i wycelowała kilka z nich w napastnika. Ów napastnik oberwał prosto w tętnicę i kilka innych miejsc, lecz nie wyrządziły takich obrażeń jak ta. Złapał się za szyję i zaczął syczeć z bólu. Krew zaczęła wypływać z rany dosyć dużymi strumieniami.
-Ty suko! - krzyknął.
Zaczął dławić się krwią. Upuścił Kunai'a tuż przed nogami zielonookiej. Ta szybko przysunęła go stopami i postarała się przesunąć bo do dłoni. Złapał go i zaczęła przecinać więzy. Kiedy oswobodziła ręce, przecięła supły na nogach. W tym czasie mężczyzna upadł na ziemie i wykrwawiał się dalej.
-Ty zdziro! Zapłacisz za to! - krzyknął ponownie napastnik.
Nekozawa nie zareagowała, tylko podbiegła do stołu i zabrała swój ekwipunek. Wyszła z pomieszczenia przez jedyne drzwi. Kiedy opuściła pomieszczenie, w jej stronę zaczęła kierować się kula ognia. Bez trudu uniknęła te Jutsu i dobyła Kunai'a . Pomieszczenie było ogromne. Kolumny podtrzymywały sufit, który znajdował się strasznie wysoko. Zrozumiała, że znajduje się pod ziemią, gdyż takie pomieszczenie zajęło by dosyć spory kawał ziemi. Nie widziała nigdzie użytkownika ognia. Stąpała ostrożnie przed siebie. Przeszła już przez połowę pomieszczenia. Tajemniczy napastnik dalej nie ujawniał swojej obecności. Rozległy się eksplozje. Z sufitu zaczął odpadać tynk. Spojrzała ku górze i dostrzegła zamaskowanego mężczyznę. Ustawiła się w pozycji obronnej. Ni stąd, ni zowąd upuściła ostrze i zaczęła się trząść. Jej kręgosłup wykrzywił się w łuk. Z jej gardła wydobył się głośny krzyk. Przed jej oczami zaczęły pojawiać się marionetki. Wyglądały przerażająco, a dźwięk dobiegający z ich szczęk dodawał im tylko tego złego uroku. Blondynka pisnęła ze strachu i upadła na kolana. Zanim zdążyły ją dorwać zrozumiała, że została złapana w Genjutsu. Z ledwością wykonała pieczęcie.
-Rozproszenie!- krzyknęła.
Lalki zniknęły. Tuż przed nią znajdował się zamaskowany mężczyzna. Maska zasłaniała m tylko połowę twarzy. Miała ona wizerunek lwa. Yuki dostrzegła, że jasnowłosy był nieco zdziwiony.
-Jakim cudem, wyrwałaś się z mojego Genjutsu! - krzyknął.
-Jestem podopieczną Kakashi'ego Hatake! Taka iluzja to dla mnie pikuś! - uśmiechnęła się złośliwie.
-Kopiujący Ninja? Masz rację. Do pięt mu nie dorastam w tej dziedzinie, ale ... jestem mistrzem marionetek! - krzyknął i wypuścił lalkę w jej stronę.
Nekozawa zareagowała szybko. Wykonała pieczęcie i w jej dłoniach zaczęło ukazywać się Raikiri. Czekała na odpowiednią chwilę aby za jednym ciosem zniszczyć tą przerażającą rzecz. Wycelowała dokładnie w miejsce, dzięki któremu cała marionetka została zniszczona. Kawałki drewna rozsypały się po pomieszczeniu. Mężczyzna cofnął się kilka kroków do tyłu i zaśmiał się wrednie. Wykonał technikę przywołania i pojawiły się kolejne marionetki. Tym razem stanowiły ona przewagę liczebną nad dziewczyną. Ona natomiast uśmiechnęła się z małą wzgardą.
-Więcej ich nie masz? - prychnęła.
-Niestety nie. Bo tyle wystarczy! - krzyknął.
-Przekonamy się - mruknęła.
Ściągła plecak z pleców i rzuciła go na bok. Eksplozje narastały, a z sufitu zaczęły odpadać dosyć spore fragmenty. Yuki zaatakowała Shurinen'ami, a następnie Kunai'ami. Koncentrowała się jedynie na Taijutsu. Odskoczyła na bok i ściągnęła ciężarki. Następnie ruszyła do ataku. Zdecydowanie jej szybkość niebywale wzrosła. Wykonała pieczęcie i ponownie użyła Raikiri.
Tylko trzy, pamiętaj - usłyszała w głowie słowa wuja.
Determinacja dziewczyny była niesamowita. Nie było tak, że nie otrzymywała obrażeń. Doznawała, lecz nie były one zbyt poważne. Samym Taijutsu udało jej się zniszczyć połowę marionetek.
Walka z tyloma marionetkami jest bezcelowa. Trzeba zniszczyć lalkarza - pomyślała. Zatrzymała się w pozycji obronnej i zaczęła obmyślać plan jak zniszczyć marionetkarza. Jej źrenice poszerzyły się.
-To jest to - szepnęła.
Wykonała podstawowe pieczęcie.
-Kage bunshin no jutsu! - krzyknęła.
Obok blondynki pojawiła się jej idealna kopia. Kiwnęły sobie na znak głowami i wykonały pieczęcie.
-Raikiri! - krzyknęły obie.
Między jedną a drugą utworzył się strumień. Ich technika elektryczności połączyła się. Ruszyły jednocześnie i przecięły wszystkie marionetki. Przybliżyły się do siebie i równocześnie uderzyły mężczyznę w brzuch. Klon zniknął, a Nekozawa odskoczyła. Pan się powiódł.
-Ty suko! Zapłacisz za to! Jam jest Kagare-prince! Mistrz marionetek! - wykrzykiwał.
-Jaki z ciebie władca marionetek? Kpisz sobie - rozległ się głos innego mężczyzny.
Blondynka dyszała ciężko i ledwo utrzymywała się na nogach. Z ciemności wyłonił się rudowłosy chłopak. Miał na sobie czarny płaszcz z czerwonymi chmurami.
-Zawiodłeś mnie, Kagare. Przywłaszczyłeś sobie mój tytuł - powiedział spokojnie.
-Przepraszam Sasori-sama! Błagam o wybaczenie! - błagał.
Zielonooka zaczęła się powoli cofać.
-Wybacz nie zauważyłem cię. Kim jesteś? - powiedział miło.
-Nikim. Chcę tylko opuścić to miejsce - powiedziała.
-Jesteś z Konohy? - zapytał.
-Hai- odpowiedziała.
-Kagare, jeśli chcesz żyć i dalej być moim pionkiem to ją zabij - skierował słowa do mężczyzny.
-Nani? - szepnęła.
W pomieszczeniu zaczęła tworzyć się mgła. W stronę Yuki zaczęły kierować się igły. Była to ostatnia technika jaką umiał wytworzyć Kagare.  Niestety dziewczyna była za słaba, żeby uniknąć igieł. Zraniona upadła na ziemię.
-Cholera - syknęła.
Nekozawa trzymała w dłoni Kunai'a i wpatrywała się w napastnika. Czerwonowłosy wpatrywał się w ostatnie chwile życia dziewczyny, jak gdyby nic. Można rzec, że śmierć czy mord jest mu przyjacielem. Tym razem jeszcze większa ilość igieł ruszyła w stronę zielonookiej.
-Nie! - krzyknęła.
Zamknęła oczy i zacisnęła mocno powieki. Bała się je otworzyć. Myślała, że jest już martwa. Czuła chłód i mróz w powietrzu. Musiała odtworzyć i przekonać się: czy opuściła świat żywych. Powoli otwiera powiek, lecz po chwili otwarła je szerzej.
-Hiro! - krzyknęła.
Stał przed nią mądrzejszy Mashiba. Przyjął on na siebie wszystkie igły. W ten sposób obronił dziewczynę przed śmiercią. Wypluł strużkę krwi i upadł na kolana.
-Dlaczego? - zapytała, a w jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Jesteśmy drużyną, nikogo nie poświęcamy! - powiedział z przekonaniem.
Chłopak upadł na ziemię i omdlał. 
-Nie!!!!!!!!!!!- krzyknęła.
Łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Resztami sił wstała i Spojrzała na jasnowłosego. Wykonała pieczęcie i ponownie pojawiło się w jej dłoni Raikiri. Nie biegła, ani nie zdawała się szybko poruszać. Krok za krokiem utykała. Z kącika jej ust zaczęła wypływa krew. Również igły kierowały się w jej stronę. Nie stosowała uników, ani nie odpierała ataku. Podeszłą do Kagare i zatrzymała jego jedną sprawną rękę, a drugą wbiła mu Raikiri w serce.
-Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake! I wbiję Ci do głowy, że marzenia nie umierają, a tym bardziej moje! - krzyknęła.
Czerwonowłosy opuścił powoli pomieszczenie.
-Kim jesteś?! Przedstaw mi swoje imię, abym wiedziała z kim będzie moja walka o życie!
-Akasuna no Sasori - przedstawił się.
 Yuki usiadła przy Hiro i próbowała go obudzić. Żadnego rezultatu. Nie miała sił aby go wyprowadzić stąd. Zaczęła wyć z bólu i strachu. Osłabiona sama omdlała. Upadła obok przyjaciela. Powieki ciemnowłosego otwarły się i zobaczył martwego mężczyznę i nieprzytomną dziewczynę. Podniósł się na równe nogi, a następnie dziewczynę na ręce. Miejsce to zaczęło się walić. Kierował się dosyć w stronę wyjścia. Wybrał identyczną drogę, którą się tu dostał.
-Wytrzymaj Yuki, błagam! - krzyknął.
Nie odpowiadała. Chłopak przyśpieszał. Budynek zaczął się zawalać. Z nikąd woda zaczęła zalewać dolne poziomy i była tuż za nimi. Cudem opuścili podziemną kryjówkę, jednakże niebieskooki biegł dalej. Zatrzymał się przed pustynią. Upadł na kolana i położył obok blondynkę.
-Skorpion - szepnęła. - Akasuna no Sasori.
-Yuki, obudź się! - krzyknął.
-Skorpion - powtarzała.
-Hej! Mashiba! - krzyknął jakiś chłopak w ciemnym ubraniu.
-Tutaj! - odpowiedział równie głośno.
-Gaara! Tutaj! - zawołał kogoś.
-Oni go chcieli go - szepnęła dziewczyna.
-Yuki!
-Meow~
Hiro bacznie rozejrzał się wokół siebie. Nie wiedział ani żywej duszy. Nagle przez ścieżkę przemknęło jakieś zwierze. Dostrzegł tylko ogon, koci ogon.
-Wszystko w porządku? Jestem Kankuro z Suny- zapytał.
-Ja jakoś wytrzymam, ale z nią jest gorzej - powiedział.
-Zabieramy was do Suny. Gaara powiadom wszystkich - powiedział Kankuro.
***
Yuki trzymaj się!
Błagam! Weź się w garść!
Liczymy na ciebie!
Ta dziewczyna nawet do pięt mi nie dorasta!
Sayuri!
No przepraszam, ale ja bym się tak nie urządziła!
Yuki! To ja Asuna-sensei! Obudź się proszę!
Widzisz!
Nekozawa słyszała wiele głosów. Należące jednocześnie do przyjaciół, jak i nieznajomych. Blondynka uchyliła lekko powieki. Tuż przed jej twarzą znajdowała się twarz nieznajomej dla niej dziewczyny. Długie ciemne włosy leżały gdzie popadnie. Czerwone oczy dodały jej tylko tajemniczości. Jej rusy twarzy jak i mina wyrażały pogardę.
-W końcu się obudziłaś - prychnęła.
-Sayuri! Odsuń się! - rozkazała kobieta.
-Hai, sensei- odpowiedziała.
Dziewczyna wykonała polecenie. Kiedy odsunęła się, podeszła kobieta ubrana w szpitalny fartuch. Miała bardzo krótkie blondwłosy i niebieskie oczy. uśmiechała się miło do Yuki.
-Jak się czujesz, koteczku? - zapytała.
-W porządku - powiedziała.
Dziewczyna doznała olśnienia. Przypomniało jej się wszystko i co stało się z Hiro.
-Może mi pani powiedzieć, co z Hiro? - zapytała.
-Oczywiście. Jego stan jest o wiele lepszy niż twój. W ogóle jest dużo bardziej wytrzymały p opowiedziała.
-To dobrze - powiedziała i próbowała się podnieść.
-Nie powinnaś wstawać - powiedziała kobieta.
-Wie pani, kim jest Skorpion? - zapytała.
Blondynka upuściła szklankę z naparem. Była przerażona, tym co usłyszała. Dowiedziała się właśnie, kto powrócił.
-Akatsuki? - zapytała.
-Nani?
-Czerwonowłosy mężczyzna w czarnym płaszczu, na którym były namalowane czerwone chmury? - zapytała coraz bardziej przerażona.
-Tak - odparła.
-Sayuri! Sprowadź Kazekage-sama! - krzyknęła.
-To coś złego? - zapytała niepewnie, siadając.
-Nie wyobrażasz sobie jak bardzo - mruknęła.
Zielonooka milczała. Nie miała ochoty ciągnąć tego tematu. Dziewczyna dopiero teraz zauważyła, że jest w większości obandażowana. Pomyślała, że wujek ją zabije i wygląda jak mumia. Uśmiechnęła się szeroko. Po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy, wraz z nadejściem odgłosów kłótni za drzwiami. Owe drzwi otwarły się z impetem i uderzyły o ścianę. Na ziemi wylądował Kenta, Hiro i Asuna-sensei. Pozbierali się i zaczęli się kłócić. Cieszyli się, że nic jej nie jest, również dlatego, że się obudziła. Na twarzy wszystkich pojawiły się szerokie uśmiech. Yuki popatrzała na nich lekko z ukosa i uniosła brew ku górze. Kenta zaczerwienił się. Wpatrywał się w dziewczynę tak jakby nie widział poza nią świata.
-Przestańcie! - zaśmiała się.
-No nic, ważne, że ci nic nie jest. Miałabym przejebane u Kakashi'ego - zaśmiała się i klepnęła dziewczynę w ramie, a ta zasyczała z bólu.
-Miałabyś u wuja, gorzej niż przejebane - stwierdziła.
Kenta stał dalej osłupiały.
-Hiro, Arigato - powiedziała i uśmiechnęła się miło.
-Drobiazg - mruknął.
-Żaden drobiazg! Uratowałeś mi życie! - powiedziała.
Drugi Mashiba obudził się z transu i poczuł się lekko zazdrosny. Nie zrobił nic aby jej pomóc. Natomiast jego brat, zniszczył kryjówkę zbirów i uratował Nekozawę. Zacisnął dłonie w pięści i wpatrywał się w brata i dziewczynę. Otrzymywał on pochwały i od nauczycielki, lecz również od blondynki.
-Jak mogę się odwdzięczyć? - zapytała. - Żadnych wymówek.
-Niech pomyślę. Z tobą raczej nie wygram więc może... Postawisz obiad wszystkim? - zaproponował.
-Zrobię wszystko - przytaknęła.
Wszyscy się roześmiali. Po kilku godzinach pojawił się sam Kazekage.
***
Wizyta władcy wioski miała inny cel niż wyznaczony im przez Hokage. Sayuri Shura pobiegła po niego, gdyż pojawiła się wzmianka o jednym z uciekinierów Suny. Skorpionie. Został on członkiem Akatsuki. Nekozawa wszystko wyjaśniła. Cały przebieg walk i rozmów z tajemniczym osobnikiem. Wszystko wyszło doskonale. Raport oddany, wiadomość do Konohy wysłana, misja zakończona.
-Jak to misja zakończona?! - krzyknęła z oburzeniem dziewczyna.
-Spałaś trzy dni- stwierdziła ciemnowłosa.
-A kim ty jesteś? - zapytała zdziwiona.
-Ja? Ja możesz nie wiedzieć! - powiedziała oburzona. - Nazywam się Sayuri Shura! Następczyni klanu Shura, najpotężniejszego klanu w Wiosce Piasku!
Blondynka udawała, że nie słucha. Zastanawiała się dlaczego tak długo spała.
-Słuchasz mnie czy nie! - krzyknęła wściekła.
-Przepraszam mówiłaś coś Saya ? - zapytała.
-Jestem Sayuri! S-a-y-u-r-i Shura! - krzyknęła.
-Nie krzycz, mam dobry słuch - stwierdziła spokojnie zielonooka.
Do pomieszczenia weszła Asuna-sensei, jednocześnie zła i wesoła.
-Diuna, zmień jej opatrunki i wyruszamy z powrotem do Konohy - zarządziła.
-Nie mogę puścić pacjenta - zaprzeczyła.
-To rozkaz Hokage - dodała.
-Dobrze - stwierdziła.
Lekarka o imieniu Diuna wykonała rozkaz przekazany przez Asune i przygotowała Yuki do drogi. Dziewczyna dalej musi mieć opatrunki na ranach. Kobieta boi się tylko reakcji swojego kolegi, Kakashiego. Szybko udały się do bramy wioski, gdzie czekali bracia Mashiba oraz drużyna Suny. Chcieli się pożegnać. Zielone tęczówki dziewczyny zatrzymały się na Gaarze.
-Jesteś zimny. Jeśli się nie zmienisz oni Cię zabiją - powiedziała, tak aby nikt inny tego nie usłyszał.
-Zdaję sobie sprawę - powiedział.- Kogo we mnie widzisz? - zapytał.
-Że co? - zdziwiła się dziewczyna.
Nekozawa zamyśliła się. Oczywiście jak inni odczuwa od niego zło, lecz Yuki miała dar. Przynajmniej tak uważa jej wuj. Potrafi zajrzeć głębiej.
-Tomodachi - powiedziała cicho.
Blondynka lekko zaczerwieniła się. Czerwonowłosy również.
-Dostrzegam w tobie ciepło, którego inni nie ostrzegają. Nie myśl o przeszłości. Abyś tylko nie stracił kontroli - powiedziała.
-Wyruszamy! - powiedział entuzjastycznie Kenta.
Yuki uściskała Gaarę i uśmiechnęła się wesoło. Drużyna z Liścia udała się w drogę powrotną do Konohy, gdzie Yuki musi odwiedzić lekarza i kontynuować trening. 




***
 Szybko mi poszło z tym rozdziałem. Niestety nie wiem, kiedy będzie 6. Nagrabiłam sobie i muszę zapłacić. Kara mnie nie ominie. Ale będę pisała. Wszystko opracowałam na "1 sezon". Drugi myślę na nowy rok się ukarze. Zobaczy się. Pozdrawiam.!

8 komentarzy:

  1. Daj mi wenę!!! T_T Ja nic nieeee maaam…
    Lekko się czytało, ale w końcu wszystko twojego autorstwa się lekko czyta. =^.^=
    Porwanie i… MÓJ SASORI!!! >.< Tak, mój...
    Strasznie mi się podoba ta akcja całego rozdziału. C-U-D-O!

    I obrazki. Piękne <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało. Myślę, że następny spodoba ci się jeszcze bardziej.

      Usuń
  2. Jak ty to robisz?! >.<
    Ja próbuje od 2 tygodni wy myśleć coś sensownego, a jedynie co zrobiłam to szablon ;( a Tobie przychodzi to z taką łatwością!
    Nienawidzę Cię za tak piękne i idealne rozdziały!
    Ale i tak życzę powodzenia i weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja i tak uważam, że nie mam talentu. Cieszę się, że w ogóle komukolwiek się spodobały moje notki :D

      Usuń
  3. Ohayo! Kiedyś tam pytałam Cię o obrazki,które wrzucasz do notek,bo przyciągnęły moją uwagę, więc postanowiłam zabrać się za Twoje opowiadanie i.. Przeczytałam całość:D muszę powiedzieć,że fabuła jest interesująca, wprowadziłaś wiele wątków co wg mnie jest fajne ;)
    Pierwsza misja teamu 13 a Yuki już w szpitalu... Oby szybko powróciła do zdrowia i do treningów. Hmm, bracia Mashiba są świetni! I ten koleś z meow ^^ ciekawi mnie co z nim jest nie tak i kim w ogóle jest.. O.o
    Jeśli możesz, poinformuj mnie o kolejnych rozdziałach. Życzę weny i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
    Pozdrawiam!:)
    [shinobiway.blog.pl]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię znowu widzieć. Jestem naprawdę podekscytowana.
      Yuki jakby nie patrzeć jest gapą i z każdym kolejnym rozdziałem będę pokazywała jej drugą stronę. Będę się starała informować o nn.

      Usuń
  4. Ohayo xDD.
    Boże ! Ale fajne :D...Ale jednego nie rozumiem...Skąd ona znała Gaarę? Czy ja tak czytam że niedowidzę czy ona tak szybko się zaprzyjaźnia O.o...Czad xDD...No nic, mam prośbę!! Mogłabyś mnie informować o new notkach? Na http://kuroi-kuumi.blogspot.com/...Z góry wielkie Arigatou !

    Gorąco również zapraszam do czytania...i czy mogłabym twojego bloga do linków dodać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że cieszę się że spodobało ci się.
      Odpowiadając na pierwsze pytanie, związane z Gaarą. Logiczne jest to, że Yuki jest ciekawska, a w ogóle musiała się o tym dowiedzieć.
      Teraz drugie pytanie. Oczywiście, że możesz! Ja uczynię to samo!
      A informować mogę. Kolejność się zgubiła >.<

      Usuń

wykonała Anaya