poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 7 "Uczucie dziewczyny, kobiety i ducha"

Tuż po powrocie z Gorących Źródeł, Yuki została odesłana przez wuja i Ayame do szpitala. Była temu całkowicie przeciwna, jednakże obiecała że nie będzie sprzeciwiała się poleceniom opiekunów. Zbytnio nie chciała siedzieć w tej ciemnej sali całkiem sama. Jedynym oparciem był dla niej Kimiś. Hajime Saito wrócił do swojego świata. Kiedy blondynka spała, Nekomimi rozglądał się po pomieszczeniu szukając czegoś, co mogłoby go zainteresować. Niestety nic nie znalazł. Podszedł do śpiącej dziewczyny i pochylił się nad nią. Był na tyle blisko jej twarzy, aż Nekozawa czuła jego oddech na swojej twarzy. Otwarła lekko oczy. Widząc wszystko zamazane wystraszyła się. Chwyciła poduszkę i uderzyła nią blondyna. Niestety przejechała mu zamkiem z poduszki, poharatała mu policzek. On odskoczył kawałek i złapał się za policzek. Yuki mrugnęła kilkukrotnie, dzięki czemu mogła normalnie widzieć. Zamarła ze strachu, widząc co właśnie zrobiła.
-Kimiś! Przepraszam! - powiedziała głośno.
-Nic się nie stało - mruknął zniesmaczony.
Dziewczyna wyszła z łóżka i podeszła do niego. Byli jednakowego wzrostu, więc bez trudu mogła obejrzeć ranę. Krwawiła. Pociągnęła go do łóżka i kazała mu usiąść. Nie chciał tego zrobić, więc zrobiła to siłą.  Usiadł i westchnął głośno. Dziewczyna udała, że tego nie słyszała. Wyciągnęła z szafki odkażacz i plaster. Delikatnie przemyła mu ranę i zakleiła plastrem. Na koniec klepnęła mu w nią dłonią.
-Au! – krzyknął.
-To kara, abyś więcej tak nie robił – powiedziała mu grożąc palcem.
-Dobrze, dobrze – mruknął masując wciąż obolałe miejsce.
-Ja się zastanawiam, jak ja z tobą wytrzymam – powiedziała zrezygnowana.
-Ja nie wiem jak wytrzymam z tobą i ile będę miał ran – mruknął cicho.
-Słyszałam – powiedziała i usiadła obok niego.
Zapadła cisza. Blondynka przejmowała się kilkoma spawami. Jedną z nich było uczestnictwo w egzaminie na chuunina, a drugą jej własne zdrowie. Czuła w kościach, że coś jest nie tak. Pukanie do drzwi zakłóciło panującą ciszę. Przez nią Oboje czuli się niezręcznie.
-Proszę – powiedziała zielonooka.
Do środka weszła Asuna-sensei i bracia Mashiba. Tuż za nimi był jeszcze jej wuj Kakashi. Mieli ponure twarze. Nekozawa zacisnęła dłonie w pięści, szykowała się bowiem na najgorsze.
-Mamy dla ciebie dobrą i złą wiadomość – powiedziała nauczycielka.
-Zacznijmy od złej – powiedział białowłosy. – Nie weźmiesz udziału w egzaminie na chuunina – powiedział szybko.
Dziewczyna nie sądziła, że ją tak to zaboli. Dobrze wiedziała, że aby wziąć udział w egzaminie jest potrzeba cała trójka. Zawiodła swoją drużynę. Przygryzła dolną wargę, a po chwili wymusiła na swoich ustach uśmiech.
-Przepraszam Hiro, Kenta – powiedziała smutnym głosem. – Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
-Najważniejsze jest twoje zdrowie. Jak wcześniej mówiłem: jesteśmy drużyną – powiedział Hiro uśmiechając się wesoło.
-Tym razem zgodzę się z moim bratem – przyznał Kenta.
Ich słowa pocieszyły Yuki. Wymuszony uśmiech znikał z jej twarzy, a pojawił się pełen radości uśmiech.
-A dobra jest taka, że nic ci już nie dolega – powiedziała Asuna-sensei.
-Jednakże, przez najbliższy czas zero treningów wytrzymałościowych – powiedział Hatake.
-Co z Jutsu przywołania? Dobrze wiesz, że musze je opanować – powiedziała.
-Tak dobrze o tym wiem i to jest jedyna rzecz jaką możesz trenować – przyznał wuj.
-My się zbieramy, musimy wykonać parę misji – powiedziała kobieta.
-Beze mnie?- zdziwiła się Nekozawa.
-Jutro wychodzisz ze szpitala, nie dzisiaj – powiedziała blondynka.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Zamknęła oczy i siedziała w ciszy. Przez chwilę myślała, że wyszli wszyscy. Otwarła oczy i spojrzała w zatroskane oko opiekuna, a następnie na Kimisia.
-O co chodzi? – zapytała.
-Hatake-san nie wie jak to powiedzieć  - powiedział Nekomimi.
-Ale co? – ciągła dalej.
-Yuki, dobrze wiesz ile znaczy dla mnie Ayame – zaczął. – Chciałbym się …
-Zrób to! – podskoczyła i zacisnęła dłonie w pięści. – Wiem dobrze, że ją kochasz! A ona kocha ciebie! Oświadcz się jej! – krzyknęła.
Demon i posiadacz Sharinngana byli zdziwieni tak bardzo, że aż szczęki im opadły. Kazuyoshi, nie znał aż tak bardzo jej charakteru, pomimo że obserwował ją. Natomiast Kakashi nie wiedział o tym, że stosunki między jego najważniejszymi kobietami zmieniły się.
-Jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałował do końca życia! Ona Czeka na ciebie! – krzyczała dalej.
Zamaskowany ninja podszedł do dziewczyny i uściskał ją. Chciało mi się płakać, lecz panował na tym.
-Płacz, ona zrozumie - powiedział duch.
Tak jak powiedział blondyn, Hatake się rozpłakał. (Od autorki: no wiecie musiałam to zrobić!) Dziewczyna poklepała go po ramieniu.
-Dusisz mnie – szepnęła.
Mężczyzna odsunął się od swojej podopiecznej. Otarł łzy i uśmiechnął się szczęśliwie.
-A teraz, załatw mi przepustkę i pójdziemy wybrać pierścionek! – powiedziała.
-Niech ci będzie – westchnął ciężko.
***
Po załatwieniu formalności, cała trójka udała się na zakupy. Plan był prosty. Kupić pierścionek i pod wieczór  dać go Miyake. W Konosze znajdowało się tylko pięć sklepów jubilerskich, więc mieli w czym wybierać. Kakashi miał całkowitą pustkę w głowie. Jednakże Yuki wiedziała co musi zrobić. Zaproponowała, że sama zapyta Ayame o to o czym marzy, nie tylko pod pretekstem zdobycia informacji dla wuja, lecz i dla siebie. Miła być jej nową opiekunką. Można powiedzieć, że będą stanowić teraz rodzinę. Nekozawa poprosiła wuja, aby ten pokazał jej opiekunowi klanu, chociaż był dla niej jak nowy przyjaciel, najlepsze miejsca w wiosce. Spotkają się o zachodzie słońca pod górą Hokage. Zgodził się. Jednak musiał zapytać, co stało się mu w twarz. Odpowiedź była prosta: obudził mnie. Hatake roześmiał się,  po czym pożegnali się i ruszyli w przeciwne strony.
***
-Mam dość! Gdzie ona jest?! –krzyknęła do siebie blondynka.
-Gdzie niby kto jest? – usłyszała za sobą kobiecy głos. 
-Ayame-san! Nie strasz mnie tak! – powiedziała lekko wystraszona.
-Więc kogo szukasz? – zapytała.
-Ciebie! Potrzebuję twojej pomocy! – odpowiedziała podekscytowana.
-W takim razie chodźmy się przejść – powiedziała.
Dziewczyna przytaknęła i udała się za Kunoichi. Poszły do lasu, który otaczał Konohę. Aby nikt im nie przeszkadzał. Usiadły sobie pod drzewem i czekały aż druga zacznie. Panowała cisza, więc brązowowłosa postanowiła zacząć.
-Więc, w czym mam ci pomóc? – zapytała.
-Sakura poprosiła mnie, abym znalazła sposób jak jej kuzyn może oświadczyć się dziewczynie – skłamała.
-Nie rozumiem – powiedziała zdziwiona.
-Aoi jest zakochany w Kanie, a ona w nim. On się boi, że zostanie odrzucony. Jak mu można pomóc? – zapytała.
-Niech to po prostu zrobi. Jak się kochają – powiedziała.
-A tak z innej beczki, chciałabyś aby wuj ci się oświadczył – zapytała chytrze.
-Że jak? Że co? – powiedziała cała zaczerwieniona. – Oczywiście. Kocham go – powiedziała już spokojniej.
-Jakie to słodkie – skłamała.
-Tak sądzisz? – zapytała.
-Tak –odpowiedziała. – A co chciałabyś od niego dostać? Po kątem zaręczyn, oczywiście.
-Brylanciki i inne takie świecidełka się mogą zgubić w trakcie misji, tak więc zwykłe obrączki zawieszone na łańcuszku – uśmiechnęła się nieśmiało.
-Ty naprawdę kochasz wuja – powiedziała zdziwiona. – Z początku myślałam, że chcesz go jedynie wykorzystać. Widocznie się pomyliłam.
-Oddałabym za niego życie – powiedziała patrząc na skrawek nieba.
Młoda Nekozawa zorientowała się, że nie ma już czasu i zaczęła szukać dobrej wymówki.
-Nie będzie ci to przeszkadzało? Że staniemy się rodziną? – zapytała.
-Tak. Nie. To znaczy, muszę się pilnie spotkać z Kimisiem, wrócimy do tej rozmowy wieczorem tutaj – powiedziała.
-Dobrze- powiedziała uśmiechnięta, czując że zaczyna dogadywać się z młodą.
Pożegnały się i każda poszła w inną stronę.
***
Yuki znalazła Kakashiego i Kimisia w Ishiraku-Ramen. Była już lekko zmęczona i postanowiła chwilę odpocząć.
-Yuki-chan! Ten świat jest o wiele lepszy od mojego! – krzyknął podekscytowany.
-I jak udało się? – zapytał białowłosy.
-Tak. Ona chciałaby zwyczajną obrączkę, ewentualnie sygnet na łańcuszku – powiedziała zdyszana.
-W takim razie, chodźmy kupić – powiedział Nekomimi.
-Moment, muszę odpocząć – powiedziała.
-Jeszcze jedną miskę proszę – powiedział wuj.
-A mam takie pytanie. Czy wy potraficie czytać w myślach? – zapytała Nekozawa.
-Tylko osobą spoza klanu – przyznał.
-To skąd wiedziałeś, że zrozumiem płacz wuja? – zapytała unosząc jedną brew ku górze.
-Obserwowałem cię. Jak rozmawiałaś z Natsu Felcis – przyznał.
-Ty wredny – mruknęła.
Tuż przed dziewczyną pojawiła się miska z potrawą, więc uciszyła się. Powoli zaczęła konsumować. Zajęło jej to trochę czasu, gdyż dawno nie jadła ramenu. Kiedy skończyła westchnęła lekko.
-Czy teraz możemy iść? – zapytał Hatake.
-Tak – odparła.
Wybrali się do najbliższego jubilera. Ściemniało się, więc ledwo zdążyli. Oglądali wystawione pierścionki, kiedy jeden urzekł dziewczynę. Prosty z wyrytym skrzydłem anioła. Powiedziała wujowi aby je kupił, gdyż Ayame uwielbia anioły. Zgodził się. Kupił dwa identyczne i dwa łańcuszki.
***
<klik>
Złotooka czekała na dziewczynę już prawie godzinę. Myślała, że tak pochłoną ją trening, że zapomniała. Siedziała i wpatrywała się w pustą polanę. Księżyc zawisnął wysoko i oświetlał całe miejsce. Chciała się już zbierać do domu i przyrządzić kolację, kiedy zobaczyła przed oczami łańcuszek z sygnetem. Otwarła szerzej oczy i czekała, aż osobnik zapnie jej go na szyi. Nagle szepnął  jej do ucha: Wyjdziesz za mnie? Tuż po tych słowach odwróciła się i spojrzała w oko swojej miłości, Kakshiemu. Zaczęła płakać.
-TAK! – krzyknęła i rzuciła mu się na szyję.
Osłoniła mu usta i musnęła je delikatnie. Tymczasem Yuki wraz z Kimisiem stali w zaroślach i obserwowali sytuację. Kiedy Brązowowłosa się zgodziła, oboje zaczęli krzyczeć z radości. Na ich szczęście, nie usłyszeli ich.
-Zostawmy ich samych, niech się cieszą sobą – powiedział Nekomimi.
-Masz rację – powiedziała szybko. – O której ja miałam wrócić do szpitala? – zapytała przyjaciela.
-Dwie godziny temu – powiedział luźno.
-W takim razie wracamy! – krzyknęła i pociągnęła go za rękaw bluzy.
***
Minęły dwa dni. Egzamin na Chuunina się rozpoczął, a Yuki wróciła do domu. Wszyscy są szczęśliwi i podekscytowani następnymi dniami. Zaręczeni wyznaczyli sobie termin ślubu za rok. Bowiem wyznaczając ten termin, mogli ułożyć sobie życie we tronie, nie dwoje. Yuki jest częścią ich życia i nie chcieli jej zostawić losowi. Ayame i Kakashi siedzieli już w kuchni ciesząc się swoim towarzystwem.  
Blondynka spała sobie smacznie, pomimo że wskazówki zegara dochodziły do godziny dwunastej. Ptaki śpiewały wesoło. Gwar na ulicy rozchodził się wszędzie, jednakże nawet to nie zakłóciło jej spokojnego snu. Jej duch stróż, opiekun z innego świata nie potrafił znaleźć siebie znaleźć miejsca. Przeglądał jej szafki, nudząc się. Sprawdził jej kolekcje książek, arkusze z rysunkami. Można byłoby wymieniać ile rzeczy znalazł  w jej pokoju. Nagle usłyszał cichutki pisk i odwrócił się gwałtownie. Zaglądał w każde zakamarki, lecz nic nie znalazł. Instynkt podpowiedział mu aby spojrzał w górę. Zauważył, że na lampie znajduje się mała myszka. Zachowując się jak pospolite zwierze i wskoczył na sufit. Zwisał do góry nogami delikatnie poczłapując, znalazł się tuż przy myszce. Skoczył, jednakże uderzył się w lampę (choćby Kagami w kosz z Kuroko no Busket podczas najnowszego meczu z Shutaku) czołem i zleciał prosto na śpiącą Nekozawę. Dziewczyna krzyknęła jednocześnie ze strachu i zdziwienia. Kiedy jej towarzysz zszedł z jej łóżka i usiadł obok z poważną miną. Czuł że zostanie ukarany za zrobienie krzywdy swojej pani. Zielone tęczówki dostrzegły jego strach i przerażenia, które tak silnie ukrywał, że zmieniła wyraz twarzy na łagodniejszy.
-Co tam było? – zapytała wpatrując się w kołyszącą się lampę.
Z początku Kimiś nie potrafił odpowiedzieć. Był bowiem zdziwiony, że nie został ukarany.
-Myszka – mruknął.
-Która godzina? – spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się. –Idziemy coś zjeść.
-Dobrze – powiedział i uśmiechnął się szeroko.
Zeszli oboje na dół i weszli do kuchni, gdzie siedzieli zakochani.
-Dostaniemy coś do jedzenia? – zapytała blondynka.
-Oczywiście, siadajcie a ja cos przyrządzę – powiedziała kobieta.  
Młoda Miyake zabrała sięga przygotowywanie dla nich lunchu, a on rozmawiali na temat treningu, który chciała zacząć tuż po posiłku. Poprosiła o pomoc wuja, aby jej pomógł. Ten zgodził się baz żadnych ogródek. Po zjedzeniu posiłku, który ocenili jednym słowem: wyborny! Zielonooka poszła się przebrać, gdyż ciągle siedziała w pidżamie. Kiedy wróciła, wyszła od razu do ogrodu, gdzie czekali na nią Hatake i Kazuyoshi. Usiadła wygodnie na trawie i wysłuchiwała dialogu wuja.
-Kuchiyose no Jutsu jest Jutsu czasoprzestrzennym, która pozwala użytkownikowi na transport zwierząt z dużych odległości natychmiast. Jedna z metod polega tylko na ręcznych pieczęciach i krwi. Z tym, że zanim zwierzę może zostać wezwane, potencjalny przywoływacz musi najpierw podpisać umowę z danym gatunkiem. Umowa może zostać zawarta w formie zwoju lub tatuażu, który zostanie podpisany własną krwią wykonawcy. Po tym muszą wykonać ręczne pieczęcie, z dodatkowym oddaniem krwi i wykorzystując dany gatunek, z którym mają podpisaną umowę i przywołują stwora. Ilość chakry używana podczas przywoływania określa, jak duża może być wezwana istota – zakończył.
Kimiś położył przed dziewczyną zwój, w którym były namalowane pieczęci. Przyjrzała im się dokładnie i zaczęła je wykonywać nim Nekomimi przyniósł je zwój w którym jest pakt. Dziewczyna zniknęła w kłębie dymu, a Kakashi i duch roześmiali się żenująco.
-Zrobisz to za mnie? – zapytał mężczyzna.
-Dobrze, Hatake-sama – powiedział i zniknął.
Do ogrodu weszła złotooka z lemoniadą. Zdziwiła się widzą tylko swojego ukochanego.
-Co się stało? – zapytała.
-Nie podpisała umowy i trafiła do Nekoworld.
-To źle – przyznała kobieta.
***
Młoda Nekozawa  zjawiła się w powietrzu i mrugnęła kilkukrotnie. Nagle zorientowała się gdzie jest i spadła. Dobrze przyjrzała się temu światu. Wszystkie rośliny były niemożliwie wielkie i pięknie jednocześnie. Spadła na liście, które były ogromne i zjechała po nich na ziemię. Na szczęście upadła na swoje cztery litery. Masowała się przez chwilę w bolące miejsce, a następnie rozejrzała się. Ani żywej duszy. Wystraszyła się nieco, lecz ruszyła przed siebie. Słyszała w oddali odgłos spadającej wody, myśląc iż kogoś tam zastanie ruszyła właśnie w tą stronę. Szła przed dłuższy czas, aż w końcu dotarła. Jej zielonym tęczówką ukazała się mała chatka. Szybkim krokiem podeszła i zapukała. Nikt jej nie odpowiedział, więc uchyliła lekko drzwi i zaglądnęła do środka.
-Halo – powiedziała. – Przepraszam za najście.
Weszła do środka i zaczęła się rozglądać. Nie widziała nikogo, ani niczego co by mogło jej pomóc.
-Przepraszam, zgubiłam się. Pomoże mi ktoś? – wołała, lecz odpowiadała jej cisza. – Co ja najlepszego zrobiłam! – przyznała.
Weszła ostrożnie do salonu i rozejrzała się. Ucieszyła się widząc, że ktoś siedzi na bujanym fotelu.
-Przepraszam, czy możesz mi pomóc? – zapytała podchodząc bliżej.
Osoba siedząca na fotelu wstała. Owa postać okazała się staruszką Nekomimi. Sięgnęła ona po miotłę i zaczęła wymachiwać dookoła. Dziewczyna unikała bliskiego spotkania z śmiercionośnym narzędziem. Nagle ją oświeciło.
-Pani jest niewidoma! – powiedziała głośniej niż zamierzała.
-Kim jesteś! Przedstaw się przybyszu! –rozkazała.
-Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake. Trafiłam tu przez przypadek! – powiedziała.
-Nekozawa?! – krzyknęła i upadła na kolana. –Proszę mnie nie karać! Błagam! Jestem tylko niewidomą staruszką mieszkającą samotnie! – błagała.
-Nic pani nie zrobię – powiedziała.
Młoda Nekozawa podeszła do kobiety i złapała ją za ramiona. Pomogła jej wstać i usiąść na fotelu.
-Co Cię tu sprowadza, dziecino? – zapytała  miłym głosem.
-Miałam nauczyć się Jutsu przywoływania, lecz po wykonaniu pieczęci wylądowałam w tym świecie – przyznała głupio.
-Rozumiem. Daj mi rękę słońce – powiedziała.
Blondynka wykonała jej polecenie i podała jej ją. Poczuła lekki i miły uścisk siwowłosej. Oczy staruszki były białe. Zamknęła je nagle i wzięła głęboki oddech.
-Jesteś miłą i wyrozumiałą osobą. Dokonasz tu wielkiego czynu, również stracisz coś cennego. Musisz uratować pewnego chłopaka, a następnie wyruszyć do Yuki-Gakure, aby móc wypełnić swoje przeznaczenie – powiedziała.
Dziewczyna nie dowierzała w to co słyszy. Przełknęła ślinę i spojrzała na kobietę z ukosa. Nagle rozległ się ryk. Ryk potężnego stworzenia. Yuki wyrwała swoją dłoń kobiecie i  opuściła szybko budynek. Spojrzała na niebo. Przeciął je wielki smok. Niszcząc co stało mu na drodze.
-Nie wiedziałam, że smoki istnieją! – krzyknęła zdumiona.
-Tak. Istnieją  i terroryzują nas – powiedziała łagodnie oraz przestraszona. – Chodź musimy się ukryć.
-Nie! – zaprzeczyła. – Jeśli on was terroryzuje, muszego powstrzymać! – krzyknęła.
-Ale dziecko! My jesteśmy wobec nich bezsilni!  – zawołała.
-Proszę, odnajdź osobę o imieniu Hajime Saito! – krzyknęła i zaczęła pędzić za bestią.
-Dobrze – przytaknęła.
Dziewczyna nie potrafiła go dogonić, więc wdrapała się na wysoką skarpę. Widziała cały ten świat, lecz nie miała czasu się nim zachwycać. Wykonała kilka pieczęci. Tuż obok niej pojawiły się cieniste klony. Spojrzała na nie i kiwnęła głową. Jednocześnie krzyknęły w kierunku smoka. Nekozawa zauważyła wioskę. Przełknęła ślinę i spojrzała jak bestia zmierza w  jej kierunku.
-Podrzućcie mnie! – rozkazała.
Klony złapały się za ręce tworząc tak zwane siodełko. Sama zaś wykonała pieczęcie. W jej dłoni zaczęła się pojawiać niebieska poświata, która zmieniła się w czystą elektryczność.
-Raikiri – powiedziała i spojrzała na smoka.
Zaczęła biec w jego stronę i podskoczyła. Odbiła się z rąk klonów i wskoczyła na grzbiet stworzenia, a klony zniknęły. Skupiła się i elektryczność w jej dłoni zmieniła kształt w miecz. Wbiła go w szyją bestii i zjechała po całym boku. Niszcząc mu tchawicę. Smok krzyknął z bólu, a dziewczyna zeskoczyła na skarpę. Smok uderzył tuż pod nią, więc kochana blondyneczka straciła równowagę i zaczęła spadać. Myślała, ze znajdzie się obok niego poobijana, została załapana przez Saito. Ucieszyła się jak dziecko, kiedy dostaje słodycz. Wylądowali na ziemi.
-Ari… - zaczęła.
-Co ty tu do kurwy nędzy robisz?! – krzyknął zdziwiony.
-Przez głupotę – przyznała zdziwiona.
-Kazuyoshi czeka na ciebie we wiosce – westchną ciężko.
Oboje ruszyli tam. Kiedy dotarli na miejsce, dziewczyna zobaczyła Kimisia i staruszkę oraz wszystkich mieszkańców wioski. Składali jej hołd, płaszcząc się przed nią.
-Dziękujemy pani za wybawienie! – krzyknęli.
Zielonooka zniesmaczyła się.
-Przestańcie! – krzyknęła.
Rozległy się szepty i okrzyki zdziwienia.
-Nie jestem żadną panią! Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake i mam zaledwie trzynaście lat! Podnieście się! Jesteśmy równi! Nikt, ani nic tego nie zmieni! Chcę się z wami zaprzyjaźnić. Nigdy, ale to przenigdy was nie ukarzę! Ta epoka skończyła się wieki temu! – krzyczała do ludu.
Mieszkańcy tej wioski popatrzeli na siebie i wstali. Nigdy czegoś takiego nie słyszeli. Zaczęli wiwatować z pokonania terrorysty. Ni stąd, ni zowąd przed dziewczyną pojawił się Nekomimi w podeszłym wieku.
-Jesteś córką Haru! Musisz nią być! – krzyknął łapiąc ją za nadgarstki.
-Ojcze – powiedział Hajime.
-Błagam oszczędź mój żywot! – krzyczał i jednocześnie płakał.
-Mój ojciec sam zdecydował. Tak powiedziała mi pana syn – powiedziała czując silny ucisk na nadgarstkach. – Nie dokonam egzekucji, ani nie ukażę pana.
Spojrzał na nią błagalnie i z radosną iskierką w oku.
-Niech pan wstanie i mnie puści – powiedziała.
Wykonał jej polecenia i patrzeli sobie w oczy. Otarł łzy i uśmiechnął się lekko. Nagle dziewczyna przytuliła nieznanego.
-Dziękuję panu, że zajmował się pan moim ojcem! – powiedziała.
Wszyscy zdziwili się. Nigdy nie spotkali takiej osoby. Mężczyzna obiął dziewczynę i zaczął płakać. Po chwili odsunęli się od siebie.
-Nie chcę aby mówił mi pan co stało się tamtego dnia. Nie dzisiaj. Wrócę po prawdę – powiedziała.
-Dobrze, będę czekał – powiedział i uśmiechnął się.
-Nie wiem co zrobiłaś, lecz dawno nie widziałem jego uśmiechu – powiedział Saito.
-Mam małe pytanko. Kim jest kobieta stojąca obok Kimisia? – zapytała.
-To jest babcia Sachiko (czyt. Sacziko), wyrocznie. Jej przepowiednie zawsze, ale to zawsze się spełniają – wyjaśnił.
-To znaczy, że moje życie jest pełne niespodzianek – szepnęła.
Po chwili radowania i tryumfu, Yuki podpisała pakt. Zjadła kolacje z mieszkańcami wioski i spędziła tam noc. Z rana pożegnała się mieszkańcami i wróciła z Kimisiem do Konohy, do swojego świata. Wuj był na nią zły i to bardzo, lecz odpuścił jej. Obiecał jej, że będzie mogła pójść z nim do wierzy w środku lasu śmieci, gdzie odbędzie się drugi etap egzaminu. 
**********************

(wyczyn Kagamiego)

Art Yuki:


A teraz upragnione zdjęcie Kimisia:

Oraz Hajime Saito!

Myślę, iż długość was nie przestraszyła.
Błędy są i czuję to.
A teraz zapraszam na mojego drugiego, nowego bloga!
http://shinobi-road.blogspot.com/

3 komentarze:

  1. [SPAM]
    Blogsfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś bądź chciałabyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz by przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś/aś. Jest to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj zgłoś się już teraz!

    Zapraszam na:
    wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. KAGAMINE <3333
    Yuki-gakure... JA CHCIEĆ Miki-gakure lub Mikinnou-gakure >.<
    rozdział fajny i... KIMIŚ!!! Kocham faceta ♥♥
    Też chcę takie oświadczyny... Tylko na mnie nie musiałby oszczędzać, wystarczyłby brylant :)

    Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już Ci spanowałam. Nie chciałam ci powiedzieć o oświadczynach bo by nie było niespodzianki. A Yuki-Gakure to wioska śniegu. A imię yuki ma drugie znaczenie - odwaga.
      A brylancik oj dostaniesz!

      Usuń

wykonała Anaya