Tuż po powrocie z Gorących Źródeł, Yuki
została odesłana przez wuja i Ayame do szpitala. Była temu całkowicie
przeciwna, jednakże obiecała że nie będzie sprzeciwiała się poleceniom
opiekunów. Zbytnio nie chciała siedzieć w tej ciemnej sali całkiem sama.
Jedynym oparciem był dla niej Kimiś. Hajime Saito wrócił do swojego świata.
Kiedy blondynka spała, Nekomimi rozglądał się po pomieszczeniu szukając czegoś,
co mogłoby go zainteresować. Niestety nic nie znalazł. Podszedł do śpiącej
dziewczyny i pochylił się nad nią. Był na tyle blisko jej twarzy, aż Nekozawa
czuła jego oddech na swojej twarzy. Otwarła lekko oczy. Widząc wszystko
zamazane wystraszyła się. Chwyciła poduszkę i uderzyła nią blondyna. Niestety
przejechała mu zamkiem z poduszki, poharatała mu policzek. On odskoczył kawałek
i złapał się za policzek. Yuki mrugnęła kilkukrotnie, dzięki czemu mogła
normalnie widzieć. Zamarła ze strachu, widząc co właśnie zrobiła.
-Kimiś! Przepraszam! - powiedziała
głośno.
-Nic się nie stało - mruknął zniesmaczony.
Dziewczyna wyszła z łóżka i podeszła do
niego. Byli jednakowego wzrostu, więc bez trudu mogła obejrzeć ranę. Krwawiła.
Pociągnęła go do łóżka i kazała mu usiąść. Nie chciał tego zrobić, więc zrobiła
to siłą. Usiadł i westchnął głośno.
Dziewczyna udała, że tego nie słyszała. Wyciągnęła z szafki odkażacz i plaster.
Delikatnie przemyła mu ranę i zakleiła plastrem. Na koniec klepnęła mu w nią
dłonią.
-Au! – krzyknął.
-To kara, abyś więcej tak nie robił –
powiedziała mu grożąc palcem.
-Dobrze, dobrze – mruknął masując wciąż
obolałe miejsce.
-Ja się zastanawiam, jak ja z tobą
wytrzymam – powiedziała zrezygnowana.
-Ja nie wiem jak wytrzymam z tobą i ile
będę miał ran – mruknął cicho.
-Słyszałam – powiedziała i usiadła obok
niego.
Zapadła cisza. Blondynka przejmowała się
kilkoma spawami. Jedną z nich było uczestnictwo w egzaminie na chuunina, a
drugą jej własne zdrowie. Czuła w kościach, że coś jest nie tak. Pukanie do
drzwi zakłóciło panującą ciszę. Przez nią Oboje czuli się niezręcznie.
-Proszę – powiedziała zielonooka.
Do środka weszła Asuna-sensei i bracia
Mashiba. Tuż za nimi był jeszcze jej wuj Kakashi. Mieli ponure twarze. Nekozawa
zacisnęła dłonie w pięści, szykowała się bowiem na najgorsze.
-Mamy dla ciebie dobrą i złą wiadomość –
powiedziała nauczycielka.
-Zacznijmy od złej – powiedział
białowłosy. – Nie weźmiesz udziału w egzaminie na chuunina – powiedział szybko.
Dziewczyna nie sądziła, że ją tak to
zaboli. Dobrze wiedziała, że aby wziąć udział w egzaminie jest potrzeba cała
trójka. Zawiodła swoją drużynę. Przygryzła dolną wargę, a po chwili wymusiła na
swoich ustach uśmiech.
-Przepraszam Hiro, Kenta – powiedziała
smutnym głosem. – Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
-Najważniejsze jest twoje zdrowie. Jak
wcześniej mówiłem: jesteśmy drużyną – powiedział Hiro uśmiechając się wesoło.
-Tym razem zgodzę się z moim bratem –
przyznał Kenta.
Ich słowa pocieszyły Yuki. Wymuszony
uśmiech znikał z jej twarzy, a pojawił się pełen radości uśmiech.
-A dobra jest taka, że nic ci już nie
dolega – powiedziała Asuna-sensei.
-Jednakże, przez najbliższy czas zero
treningów wytrzymałościowych – powiedział Hatake.
-Co z Jutsu przywołania? Dobrze wiesz,
że musze je opanować – powiedziała.
-Tak dobrze o tym wiem i to jest jedyna
rzecz jaką możesz trenować – przyznał wuj.
-My się zbieramy, musimy wykonać parę
misji – powiedziała kobieta.
-Beze mnie?- zdziwiła się Nekozawa.
-Jutro wychodzisz ze szpitala, nie
dzisiaj – powiedziała blondynka.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana.
Zamknęła oczy i siedziała w ciszy. Przez chwilę myślała, że wyszli wszyscy.
Otwarła oczy i spojrzała w zatroskane oko opiekuna, a następnie na Kimisia.
-O co chodzi? – zapytała.
-Hatake-san nie wie jak to
powiedzieć - powiedział Nekomimi.
-Ale co? – ciągła dalej.
-Yuki, dobrze wiesz ile znaczy dla mnie
Ayame – zaczął. – Chciałbym się …
-Zrób to! – podskoczyła i zacisnęła
dłonie w pięści. – Wiem dobrze, że ją kochasz! A ona kocha ciebie! Oświadcz się
jej! – krzyknęła.
Demon i posiadacz Sharinngana byli
zdziwieni tak bardzo, że aż szczęki im opadły. Kazuyoshi, nie znał aż tak
bardzo jej charakteru, pomimo że obserwował ją. Natomiast Kakashi nie wiedział
o tym, że stosunki między jego najważniejszymi kobietami zmieniły się.
-Jeśli tego nie zrobisz, będziesz
żałował do końca życia! Ona Czeka na ciebie! – krzyczała dalej.
Zamaskowany ninja podszedł do dziewczyny
i uściskał ją. Chciało mi się płakać, lecz panował na tym.
-Płacz, ona zrozumie - powiedział duch.
Tak jak powiedział blondyn, Hatake się
rozpłakał. (Od autorki: no wiecie musiałam to zrobić!) Dziewczyna poklepała go
po ramieniu.
-Dusisz mnie – szepnęła.
Mężczyzna odsunął się od swojej
podopiecznej. Otarł łzy i uśmiechnął się szczęśliwie.
-A teraz, załatw mi przepustkę i
pójdziemy wybrać pierścionek! – powiedziała.
-Niech ci będzie – westchnął ciężko.
***
Po załatwieniu formalności, cała trójka
udała się na zakupy. Plan był prosty. Kupić pierścionek i pod wieczór dać go Miyake. W Konosze znajdowało się tylko
pięć sklepów jubilerskich, więc mieli w czym wybierać. Kakashi miał całkowitą
pustkę w głowie. Jednakże Yuki wiedziała co musi zrobić. Zaproponowała, że sama
zapyta Ayame o to o czym marzy, nie tylko pod pretekstem zdobycia informacji
dla wuja, lecz i dla siebie. Miła być jej nową opiekunką. Można powiedzieć, że
będą stanowić teraz rodzinę. Nekozawa poprosiła wuja, aby ten pokazał jej
opiekunowi klanu, chociaż był dla niej jak nowy przyjaciel, najlepsze miejsca w
wiosce. Spotkają się o zachodzie słońca pod górą Hokage. Zgodził się. Jednak
musiał zapytać, co stało się mu w twarz. Odpowiedź była prosta: obudził mnie.
Hatake roześmiał się, po czym pożegnali
się i ruszyli w przeciwne strony.
***
-Mam dość! Gdzie ona jest?! –krzyknęła
do siebie blondynka.
-Gdzie niby kto jest? – usłyszała za
sobą kobiecy głos.
-Ayame-san! Nie strasz mnie tak! –
powiedziała lekko wystraszona.
-Więc kogo szukasz? – zapytała.
-Ciebie! Potrzebuję twojej pomocy! –
odpowiedziała podekscytowana.
-W takim razie chodźmy się przejść –
powiedziała.
Dziewczyna przytaknęła i udała się za
Kunoichi. Poszły do lasu, który otaczał Konohę. Aby nikt im nie przeszkadzał.
Usiadły sobie pod drzewem i czekały aż druga zacznie. Panowała cisza, więc
brązowowłosa postanowiła zacząć.
-Więc, w czym mam ci pomóc? – zapytała.
-Sakura poprosiła mnie, abym znalazła
sposób jak jej kuzyn może oświadczyć się dziewczynie – skłamała.
-Nie rozumiem – powiedziała zdziwiona.
-Aoi jest zakochany w Kanie, a ona w
nim. On się boi, że zostanie odrzucony. Jak mu można pomóc? – zapytała.
-Niech to po prostu zrobi. Jak się
kochają – powiedziała.
-A tak z innej beczki, chciałabyś aby
wuj ci się oświadczył – zapytała chytrze.
-Że jak? Że co? – powiedziała cała
zaczerwieniona. – Oczywiście. Kocham go – powiedziała już spokojniej.
-Jakie to słodkie – skłamała.
-Tak sądzisz? – zapytała.
-Tak –odpowiedziała. – A co chciałabyś
od niego dostać? Po kątem zaręczyn, oczywiście.
-Brylanciki i inne takie świecidełka się
mogą zgubić w trakcie misji, tak więc zwykłe obrączki zawieszone na łańcuszku –
uśmiechnęła się nieśmiało.
-Ty naprawdę kochasz wuja – powiedziała
zdziwiona. – Z początku myślałam, że chcesz go jedynie wykorzystać. Widocznie
się pomyliłam.
-Oddałabym za niego życie – powiedziała
patrząc na skrawek nieba.
Młoda Nekozawa zorientowała się, że nie
ma już czasu i zaczęła szukać dobrej wymówki.
-Nie będzie ci to przeszkadzało? Że
staniemy się rodziną? – zapytała.
-Tak. Nie. To znaczy, muszę się pilnie
spotkać z Kimisiem, wrócimy do tej rozmowy wieczorem tutaj – powiedziała.
-Dobrze- powiedziała uśmiechnięta,
czując że zaczyna dogadywać się z młodą.
Pożegnały się i każda poszła w inną
stronę.
***
Yuki znalazła Kakashiego i Kimisia w
Ishiraku-Ramen. Była już lekko zmęczona i postanowiła chwilę odpocząć.
-Yuki-chan! Ten świat jest o wiele
lepszy od mojego! – krzyknął podekscytowany.
-I jak udało się? – zapytał białowłosy.
-Tak. Ona chciałaby zwyczajną obrączkę,
ewentualnie sygnet na łańcuszku – powiedziała zdyszana.
-W takim razie, chodźmy kupić –
powiedział Nekomimi.
-Moment, muszę odpocząć – powiedziała.
-Jeszcze jedną miskę proszę – powiedział
wuj.
-A mam takie pytanie. Czy wy potraficie
czytać w myślach? – zapytała Nekozawa.
-Tylko osobą spoza klanu – przyznał.
-To skąd wiedziałeś, że zrozumiem płacz
wuja? – zapytała unosząc jedną brew ku górze.
-Obserwowałem cię. Jak rozmawiałaś z
Natsu Felcis – przyznał.
-Ty wredny – mruknęła.
Tuż przed dziewczyną pojawiła się miska
z potrawą, więc uciszyła się. Powoli zaczęła konsumować. Zajęło jej to trochę
czasu, gdyż dawno nie jadła ramenu. Kiedy skończyła westchnęła lekko.
-Czy teraz możemy iść? – zapytał Hatake.
-Tak – odparła.
Wybrali się do najbliższego jubilera.
Ściemniało się, więc ledwo zdążyli. Oglądali wystawione pierścionki, kiedy
jeden urzekł dziewczynę. Prosty z wyrytym skrzydłem anioła. Powiedziała wujowi
aby je kupił, gdyż Ayame uwielbia anioły. Zgodził się. Kupił dwa identyczne i
dwa łańcuszki.
***
<klik>
Złotooka czekała na dziewczynę już
prawie godzinę. Myślała, że tak pochłoną ją trening, że zapomniała. Siedziała i
wpatrywała się w pustą polanę. Księżyc zawisnął wysoko i oświetlał całe
miejsce. Chciała się już zbierać do domu i przyrządzić kolację, kiedy zobaczyła
przed oczami łańcuszek z sygnetem. Otwarła szerzej oczy i czekała, aż osobnik
zapnie jej go na szyi. Nagle szepnął jej
do ucha: Wyjdziesz za mnie? Tuż po tych słowach odwróciła się i spojrzała w oko
swojej miłości, Kakshiemu. Zaczęła płakać.
-TAK! – krzyknęła i rzuciła mu się na
szyję.
Osłoniła mu usta i musnęła je
delikatnie. Tymczasem Yuki wraz z Kimisiem stali w zaroślach i obserwowali
sytuację. Kiedy Brązowowłosa się zgodziła, oboje zaczęli krzyczeć z radości. Na
ich szczęście, nie usłyszeli ich.
-Zostawmy ich samych, niech się cieszą
sobą – powiedział Nekomimi.
-Masz rację – powiedziała szybko. – O której
ja miałam wrócić do szpitala? – zapytała przyjaciela.
-Dwie godziny temu – powiedział luźno.
-W takim razie wracamy! – krzyknęła i
pociągnęła go za rękaw bluzy.
***
Minęły dwa dni. Egzamin na Chuunina się
rozpoczął, a Yuki wróciła do domu. Wszyscy są szczęśliwi i podekscytowani następnymi
dniami. Zaręczeni wyznaczyli sobie termin ślubu za rok. Bowiem wyznaczając ten
termin, mogli ułożyć sobie życie we tronie, nie dwoje. Yuki jest częścią ich
życia i nie chcieli jej zostawić losowi. Ayame i Kakashi siedzieli już w kuchni
ciesząc się swoim towarzystwem.
Blondynka spała sobie smacznie, pomimo
że wskazówki zegara dochodziły do godziny dwunastej. Ptaki śpiewały wesoło.
Gwar na ulicy rozchodził się wszędzie, jednakże nawet to nie zakłóciło jej spokojnego
snu. Jej duch stróż, opiekun z innego świata nie potrafił znaleźć siebie znaleźć
miejsca. Przeglądał jej szafki, nudząc się. Sprawdził jej kolekcje książek,
arkusze z rysunkami. Można byłoby wymieniać ile rzeczy znalazł w jej pokoju. Nagle usłyszał cichutki pisk i
odwrócił się gwałtownie. Zaglądał w każde zakamarki, lecz nic nie znalazł.
Instynkt podpowiedział mu aby spojrzał w górę. Zauważył, że na lampie znajduje
się mała myszka. Zachowując się jak pospolite zwierze i wskoczył na sufit.
Zwisał do góry nogami delikatnie poczłapując, znalazł się tuż przy myszce.
Skoczył, jednakże uderzył się w lampę (choćby Kagami w kosz z Kuroko no Busket
podczas najnowszego meczu z Shutaku) czołem i zleciał prosto na śpiącą Nekozawę.
Dziewczyna krzyknęła jednocześnie ze strachu i zdziwienia. Kiedy jej towarzysz
zszedł z jej łóżka i usiadł obok z poważną miną. Czuł że zostanie ukarany za zrobienie
krzywdy swojej pani. Zielone tęczówki dostrzegły jego strach i przerażenia,
które tak silnie ukrywał, że zmieniła wyraz twarzy na łagodniejszy.
-Co tam było? – zapytała wpatrując się w
kołyszącą się lampę.
Z początku Kimiś nie potrafił
odpowiedzieć. Był bowiem zdziwiony, że nie został ukarany.
-Myszka – mruknął.
-Która godzina? – spojrzała na zegarek i
uśmiechnęła się. –Idziemy coś zjeść.
-Dobrze – powiedział i uśmiechnął się
szeroko.
Zeszli oboje na dół i weszli do kuchni,
gdzie siedzieli zakochani.
-Dostaniemy coś do jedzenia? – zapytała blondynka.
-Oczywiście, siadajcie a ja cos przyrządzę
– powiedziała kobieta.
Młoda Miyake zabrała sięga przygotowywanie
dla nich lunchu, a on rozmawiali na temat treningu, który chciała zacząć tuż po
posiłku. Poprosiła o pomoc wuja, aby jej pomógł. Ten zgodził się baz żadnych
ogródek. Po zjedzeniu posiłku, który ocenili jednym słowem: wyborny! Zielonooka
poszła się przebrać, gdyż ciągle siedziała w pidżamie. Kiedy wróciła, wyszła od
razu do ogrodu, gdzie czekali na nią Hatake i Kazuyoshi. Usiadła wygodnie na
trawie i wysłuchiwała dialogu wuja.
-Kuchiyose no Jutsu jest Jutsu
czasoprzestrzennym, która pozwala użytkownikowi na transport zwierząt z dużych
odległości natychmiast. Jedna z metod polega tylko na ręcznych pieczęciach i
krwi. Z tym, że zanim zwierzę może zostać wezwane, potencjalny przywoływacz
musi najpierw podpisać umowę z danym gatunkiem. Umowa może zostać zawarta w
formie zwoju lub tatuażu, który zostanie podpisany własną krwią wykonawcy. Po
tym muszą wykonać ręczne pieczęcie, z dodatkowym oddaniem krwi i wykorzystując
dany gatunek, z którym mają podpisaną umowę i przywołują stwora. Ilość chakry
używana podczas przywoływania określa, jak duża może być wezwana istota –
zakończył.
Kimiś położył przed dziewczyną zwój, w
którym były namalowane pieczęci. Przyjrzała im się dokładnie i zaczęła je
wykonywać nim Nekomimi przyniósł je zwój w którym jest pakt. Dziewczyna
zniknęła w kłębie dymu, a Kakashi i duch roześmiali się żenująco.
-Zrobisz to za mnie? – zapytał mężczyzna.
-Dobrze, Hatake-sama – powiedział i
zniknął.
Do ogrodu weszła złotooka z lemoniadą.
Zdziwiła się widzą tylko swojego ukochanego.
-Co się stało? – zapytała.
-Nie podpisała umowy i trafiła do
Nekoworld.
-To źle – przyznała kobieta.
***
Młoda Nekozawa zjawiła się w powietrzu i mrugnęła
kilkukrotnie. Nagle zorientowała się gdzie jest i spadła. Dobrze przyjrzała się
temu światu. Wszystkie rośliny były niemożliwie wielkie i pięknie jednocześnie.
Spadła na liście, które były ogromne i zjechała po nich na ziemię. Na szczęście
upadła na swoje cztery litery. Masowała się przez chwilę w bolące miejsce, a
następnie rozejrzała się. Ani żywej duszy. Wystraszyła się nieco, lecz ruszyła
przed siebie. Słyszała w oddali odgłos spadającej wody, myśląc iż kogoś tam
zastanie ruszyła właśnie w tą stronę. Szła przed dłuższy czas, aż w końcu
dotarła. Jej zielonym tęczówką ukazała się mała chatka. Szybkim krokiem
podeszła i zapukała. Nikt jej nie odpowiedział, więc uchyliła lekko drzwi i zaglądnęła
do środka.
-Halo – powiedziała. – Przepraszam za
najście.
Weszła do środka i zaczęła się
rozglądać. Nie widziała nikogo, ani niczego co by mogło jej pomóc.
-Przepraszam, zgubiłam się. Pomoże mi
ktoś? – wołała, lecz odpowiadała jej cisza. – Co ja najlepszego zrobiłam! –
przyznała.
Weszła ostrożnie do salonu i rozejrzała
się. Ucieszyła się widząc, że ktoś siedzi na bujanym fotelu.
-Przepraszam, czy możesz mi pomóc? –
zapytała podchodząc bliżej.
Osoba siedząca na fotelu wstała. Owa
postać okazała się staruszką Nekomimi. Sięgnęła ona po miotłę i zaczęła
wymachiwać dookoła. Dziewczyna unikała bliskiego spotkania z śmiercionośnym
narzędziem. Nagle ją oświeciło.
-Pani jest niewidoma! – powiedziała głośniej
niż zamierzała.
-Kim jesteś! Przedstaw się przybyszu! –rozkazała.
-Nazywam się Yuki Nekozawa-Hatake.
Trafiłam tu przez przypadek! – powiedziała.
-Nekozawa?! – krzyknęła i upadła na
kolana. –Proszę mnie nie karać! Błagam! Jestem tylko niewidomą staruszką
mieszkającą samotnie! – błagała.
-Nic pani nie zrobię – powiedziała.
Młoda Nekozawa podeszła do kobiety i
złapała ją za ramiona. Pomogła jej wstać i usiąść na fotelu.
-Co Cię tu sprowadza, dziecino? –
zapytała miłym głosem.
-Miałam nauczyć się Jutsu przywoływania,
lecz po wykonaniu pieczęci wylądowałam w tym świecie – przyznała głupio.
-Rozumiem. Daj mi rękę słońce –
powiedziała.
Blondynka wykonała jej polecenie i
podała jej ją. Poczuła lekki i miły uścisk siwowłosej. Oczy staruszki były
białe. Zamknęła je nagle i wzięła głęboki oddech.
-Jesteś miłą i wyrozumiałą osobą.
Dokonasz tu wielkiego czynu, również stracisz coś cennego. Musisz uratować
pewnego chłopaka, a następnie wyruszyć do Yuki-Gakure, aby móc wypełnić swoje
przeznaczenie – powiedziała.
Dziewczyna nie dowierzała w to co
słyszy. Przełknęła ślinę i spojrzała na kobietę z ukosa. Nagle rozległ się ryk.
Ryk potężnego stworzenia. Yuki wyrwała swoją dłoń kobiecie i opuściła szybko budynek. Spojrzała na niebo. Przeciął
je wielki smok. Niszcząc co stało mu na drodze.
-Nie wiedziałam, że smoki istnieją! –
krzyknęła zdumiona.
-Tak. Istnieją i terroryzują nas – powiedziała łagodnie oraz
przestraszona. – Chodź musimy się ukryć.
-Nie! – zaprzeczyła. – Jeśli on was terroryzuje,
muszego powstrzymać! – krzyknęła.
-Ale dziecko! My jesteśmy wobec nich bezsilni!
– zawołała.
-Proszę, odnajdź osobę o imieniu Hajime
Saito! – krzyknęła i zaczęła pędzić za bestią.
-Dobrze – przytaknęła.
Dziewczyna nie potrafiła go dogonić,
więc wdrapała się na wysoką skarpę. Widziała cały ten świat, lecz nie miała
czasu się nim zachwycać. Wykonała kilka pieczęci. Tuż obok niej pojawiły się
cieniste klony. Spojrzała na nie i kiwnęła głową. Jednocześnie krzyknęły w
kierunku smoka. Nekozawa zauważyła wioskę. Przełknęła ślinę i spojrzała jak
bestia zmierza w jej kierunku.
-Podrzućcie mnie! – rozkazała.
Klony złapały się za ręce tworząc tak
zwane siodełko. Sama zaś wykonała pieczęcie. W jej dłoni zaczęła się pojawiać niebieska
poświata, która zmieniła się w czystą elektryczność.
-Raikiri – powiedziała i spojrzała na
smoka.
Zaczęła biec w jego stronę i
podskoczyła. Odbiła się z rąk klonów i wskoczyła na grzbiet stworzenia, a klony
zniknęły. Skupiła się i elektryczność w jej dłoni zmieniła kształt w miecz. Wbiła
go w szyją bestii i zjechała po całym boku. Niszcząc mu tchawicę. Smok krzyknął
z bólu, a dziewczyna zeskoczyła na skarpę. Smok uderzył tuż pod nią, więc
kochana blondyneczka straciła równowagę i zaczęła spadać. Myślała, ze znajdzie
się obok niego poobijana, została załapana przez Saito. Ucieszyła się jak
dziecko, kiedy dostaje słodycz. Wylądowali na ziemi.
-Ari… - zaczęła.
-Co ty tu do kurwy nędzy robisz?! –
krzyknął zdziwiony.
-Przez głupotę – przyznała zdziwiona.
-Kazuyoshi czeka na ciebie we wiosce –
westchną ciężko.
Oboje ruszyli tam. Kiedy dotarli na
miejsce, dziewczyna zobaczyła Kimisia i staruszkę oraz wszystkich mieszkańców
wioski. Składali jej hołd, płaszcząc się przed nią.
-Dziękujemy pani za wybawienie! –
krzyknęli.
Zielonooka zniesmaczyła się.
-Przestańcie! – krzyknęła.
Rozległy się szepty i okrzyki zdziwienia.
-Nie jestem żadną panią! Nazywam się
Yuki Nekozawa-Hatake i mam zaledwie trzynaście lat! Podnieście się! Jesteśmy
równi! Nikt, ani nic tego nie zmieni! Chcę się z wami zaprzyjaźnić. Nigdy, ale
to przenigdy was nie ukarzę! Ta epoka skończyła się wieki temu! – krzyczała do
ludu.
Mieszkańcy tej wioski popatrzeli na
siebie i wstali. Nigdy czegoś takiego nie słyszeli. Zaczęli wiwatować z
pokonania terrorysty. Ni stąd, ni zowąd przed dziewczyną pojawił się Nekomimi w
podeszłym wieku.
-Jesteś córką Haru! Musisz nią być! –
krzyknął łapiąc ją za nadgarstki.
-Ojcze – powiedział Hajime.
-Błagam oszczędź mój żywot! – krzyczał i
jednocześnie płakał.
-Mój ojciec sam zdecydował. Tak
powiedziała mi pana syn – powiedziała czując silny ucisk na nadgarstkach. – Nie
dokonam egzekucji, ani nie ukażę pana.
Spojrzał na nią błagalnie i z radosną
iskierką w oku.
-Niech pan wstanie i mnie puści –
powiedziała.
Wykonał jej polecenia i patrzeli sobie w
oczy. Otarł łzy i uśmiechnął się lekko. Nagle dziewczyna przytuliła nieznanego.
-Dziękuję panu, że zajmował się pan moim
ojcem! – powiedziała.
Wszyscy zdziwili się. Nigdy nie spotkali
takiej osoby. Mężczyzna obiął dziewczynę i zaczął płakać. Po chwili odsunęli się
od siebie.
-Nie chcę aby mówił mi pan co stało się
tamtego dnia. Nie dzisiaj. Wrócę po prawdę – powiedziała.
-Dobrze, będę czekał – powiedział i
uśmiechnął się.
-Nie wiem co zrobiłaś, lecz dawno nie
widziałem jego uśmiechu – powiedział Saito.
-Mam małe pytanko. Kim jest kobieta
stojąca obok Kimisia? – zapytała.
-To jest babcia Sachiko (czyt. Sacziko), wyrocznie. Jej przepowiednie zawsze, ale to zawsze się spełniają – wyjaśnił.
-To znaczy, że moje życie jest pełne
niespodzianek – szepnęła.
Po chwili radowania i tryumfu, Yuki
podpisała pakt. Zjadła kolacje z mieszkańcami wioski i spędziła tam noc. Z rana
pożegnała się mieszkańcami i wróciła z Kimisiem do Konohy, do swojego świata.
Wuj był na nią zły i to bardzo, lecz odpuścił jej. Obiecał jej, że będzie mogła
pójść z nim do wierzy w środku lasu śmieci, gdzie odbędzie się drugi etap
egzaminu.
**********************
[SPAM]
OdpowiedzUsuńBlogsfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś bądź chciałabyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz by przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś/aś. Jest to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj zgłoś się już teraz!
Zapraszam na:
wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com
KAGAMINE <3333
OdpowiedzUsuńYuki-gakure... JA CHCIEĆ Miki-gakure lub Mikinnou-gakure >.<
rozdział fajny i... KIMIŚ!!! Kocham faceta ♥♥
Też chcę takie oświadczyny... Tylko na mnie nie musiałby oszczędzać, wystarczyłby brylant :)
Pozdrawiam :P
Już Ci spanowałam. Nie chciałam ci powiedzieć o oświadczynach bo by nie było niespodzianki. A Yuki-Gakure to wioska śniegu. A imię yuki ma drugie znaczenie - odwaga.
UsuńA brylancik oj dostaniesz!